Górnik Łęczna w czwartkowym meczu 1/16 finału Ligi Mistrzyń z francuskim PSG przegrał 0:2, ale i tak podopieczne Piotra Mazurkiewicza mogą być z siebie dumne
Starcie z europejskim potentatem będzie wspominane w Łęcznej przez wiele lat. Zwłaszcza, że Liga Mistrzyń do województwa lubelskiego raczej nie wróci zbyt szybko. Po rundzie jesiennej Górnik w Ekstralidze zajmuje dopiero piąte miejsce, więc szanse na obronę złotego medalu mistrzostw Polski są już tylko teoretyczne.
Być może to był jeden z powodów, który sprawił, że gospodynie w czwartkowy wieczór grały z tak wielką ambicją. – Jestem dumny z drużyny. Zrealizowaliśmy większość założeń, jakie mieliśmy na to spotkanie. Nastawialiśmy się na defensywę i kontrataki – przy takim poziomie rywala nie było innej rady. Udowodniliśmy, że polskie piłkarki nie są słabymi piłkarkami. Oczywiście nikt nie lubi przegrywać, ale pamiętam doskonale, jak spisywano nas na straty i mówiono, że przegramy różnicą dziewięciu czy dziecięciu bramek. Wynik 0:2 nie jest zły, tym bardziej że mogliśmy też strzelić gola, stworzyliśmy sobie sytuacje, z czego jestem bardzo zadowolony. Nie wierzę w to, że PSG nie chciało strzelać bramek. Być może nie podkręciły do końca tempa, ale nie sądzę, że zadowoliły się wynikiem. Mam świadomość, że to dopiero „pierwsza połowa”, a drugą rozegramy w Paryżu. Spodziewam się, że to będzie inny mecz, ale postaramy się znów przeciwstawić przeciwnikowi – powiedział w materiałach klubowych Piotr Mazurkiewicz, opiekun Górnik.
Trener rywalek, Olivier Echoufani w ocenie czwartkowego meczu skupił się przede wszystkim na swoim zespole, a także na Annie Palińskiej, bramkarce Górnika. – Wygraliśmy 2:0 i na pewno cieszymy się ze zwycięstwa, ale tak naprawdę ten wynik mógł być dużo wyższy. Mieliśmy sporo sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy jednak pokonać bramkarki przeciwniczek. Jesteśmy jednak w dobrej sytuacji przed meczem rewanżowym nawet pomimo niewykorzystanych szans na kolejne bramki – powiedział na oficjalnej stronie klubu szkoleniowiec paryżanek.
Warto pamiętać, że futbolowi eksperci wskazywali, że Górnik w starciu z PSG przegra różnicą kilku bramek. Tymczasem dwa gole stracone w starciu z tak potężnym przeciwnikiem są naprawdę dobrym wynikiem. Na ten element właśnie wskazywała po meczu Emilia Zdunek, jedna z liderek Górnika. – Pomimo tego, że przegrałyśmy, jesteśmy z siebie zadowolone. Myślę, że pokazałyśmy charakter, bo większość ludzi, którzy nam kibicują, zastanawiała się tylko, ile dostaniemy bramek. Straciłyśmy dwa gole i oczywiście smuci nas, że przegrałyśmy, ale trzeba dostrzegać pozytywy. Grałyśmy całkiem nieźle w obronie i wyprowadziłyśmy wiele kontrataków, co nie jest łatwe, gdy gra się z taką drużyną, jak PSG. Żałujemy tylko, że nie udało się umieścić piłki w siatce. Zdaję sobie sprawę z tego, że miałam jedną z lepszych i nielicznych sytuacji do strzelenia bramki. Jest mi żal, że ten gol nie padł, bo takie okazje w takich meczach trzeba wykorzystywać. Mój strzał niestety został zablokowany, ale podjęłam decyzję, by spróbować. Na pewno przeanalizuję tę akcję, może dojdę do wniosku, że powinnam uderzać w drugi róg. Zawodniczki PSG to tacy sami ludzie, jak my. One też mogą mieć gorszy dzień, popełniać błędy, czasami nie dobiec do jakiejś piłki. W niektórych aspektach na pewno są od nas lepsze, ale my pokazałyśmy, że jesteśmy drużyną, że nie brakuje nam woli walki i zaangażowania. Osobiście jestem z tego elementu bardzo dumna, bo może piłkarsko byłyśmy skreślane, ale w tym meczu udowodniłyśmy, że zarówno piłkarsko, jak i pod kątem wolicjonalnym, jesteśmy całkiem niezłym zespołem i możemy powalczyć z najlepszymi – powiedziała w materiałach klubowych Emilia Zdunek. – Byłyśmy gotowe na to, że PSG będzie nieustannie atakować, a my będziemy miały dużo pracy w defensywie. Spełniłyśmy jednak swoje założenia, dobrze grałyśmy w obronie, a o to przede wszystkim nam chodziło. Myślę, że przegrana 0:2 z Paris Saint-Germain nie jest powodem do wstydu. Ważny jest fakt, że w wielu momentach pokazałyśmy charakter i spokój. Uważam, że możemy być zadowolone z tego spotkania. Do Paryża pojedziemy po zwycięstwo. W tym meczu PSG w wielu elementach nie zagrało na swoim najwyższym poziomie i z pewnością wyciągną wnioski przed rewanżem. My jednak się nie boimy – wtórowała jej w materiałach klubowych Małgorzata Grec, defensorka Górnika.