Już sześć osób twierdzi, że to właśnie one są właścicielami bażanta bananowego, znalezionego w Lublinie. Ale nikt nie potrafił tego udowodnić. Uciekinier, którego nazwano Donald, jest nadal pod opieką Lubelskiego Egzotarium w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt
W sobotę pisaliśmy o bażancie, który został odłowiony w centrum Lublina. Zaobrączkowany samiec czekał na właściciela w Lubelskim Egzotarium przy Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt, przy ul. Metalurgicznej. Ptak, któremu pracownicy schroniska nadali tymczasowo imię Donald nadal tam jest.
- Jest w dobrej kondycji, nie przejął się zmianą miejsca zamieszkania. W tej chwili jest już sześć osób, które twierdzą, że to ich ptak. W jakiś sposób muszą udowodnić, że to prawda. Najlepszym byłoby podanie numeru obrączki, ale każdy inny wiarygodny też będzie dobry. Nadal czekamy – informuje Bartek Gorzkowski, prezes Fundacji Epicrates, która opiekuje się mieszkańcami Lubelskiego Egzotarium.
Donald trafił do egzotarium w piątek.
– W piątek rano Muzeum Lubelskie zawiadomiło schronisko, że na ich terenie jest bażant. Fruwał po dziedzińcu zamku. Tam trwa remont, więc rusztowania były dla niego świetną kryjówką i kiedy przyjechaliśmy go odłowić, to nam się nie udało. Dopiero później był kolejny telefon z muzeum, że złapali go robotnicy i to też jakoś przypadkiem – opowiada Rafał Antoniszewski, zootechnik, który od sześciu lat jest wolontariuszem Fundacji Epicrates.
Bażant bananowy to dość duży ptak należący do rodziny kurowatych. Długość ciała z ogonem może osiągać 110 cm. Rasa ta została wyhodowana w 1950 roku w Bolonii (Włochy). Jej twórcą jest profesor Alessandro Ghigi. Wyhodował te bażanty w niewoli na podstawie typowego bażanta złocistego, dlatego w wielu krajach bażant bananowy nazywany jest także bażantem złocistym, jest jego popularną mutacją.
– One całkiem dobrze latają i choć od lat hodowane to nadal są dzikie i wykorzystują każdą możliwość ucieczki. Z rozmów z osobami, które pracują przy remoncie wynikało, że widzieli bażanta już kilka dni wcześniej. Najprawdopodobniej ktoś go przywiózł na sobotnią giełdę zwierząt, organizowaną na targu pod zamkiem. Już się zdarzało, że odławialiśmy na Starym Mieście pawie, które też uciekły z tej giełdy – dodaje Rafał Antoniszewski.
Co będzie jeśli nikt nie udowodni, że jest właścicielem Donalda?
– Pójdzie do adopcji i bardzo dobrze sprawdzimy miejsce gdzie trafi. Na razie noce spędza w mniejszej klatce, która chroni go przed kunami czy tchórzami a na dzień jest wypuszczany na większą przestrzeń. Widać, że jest przyzwyczajony do życia w wolierze. Dostaje ziarno takie jak dla kuraków czy gołębi, dostępną o tej porze roku zieleninę czyli rukolę i roszponkę – wymienia wolontariusz.
Ponieważ za ścianą mieszkają zwierzęta egzotyczne i część z nich jest karmiona owadami, bażant też korzysta z ich menu.
- Sześć osób, które mówią, że bażant jest ich, to mało. W przypadku zwierząt drogich, na przykład kakadu, bywa, że w ciągu godziny zgłasza się kilkunastu "właścicieli" – komentuje Bartek Gorzkowski zainteresowanie Donaldem.
Wartość rynkowa bażanta bananowego to około 100 zł.