Uczestnicy poniedziałkowego protestu skarżą się, że po jego zakończeniu zostali ukarani mandatami. – I tylko takie samochody były przez policję poddawane drobiazgowej kontroli – opowiadają.
Chodzi o samochodowy protest w Lublinie, który był poniedziałkowym wsparciem Strajku Kobiet. Kierowcy bardzo wolno jeździli od ronda przy Gali do ronda Dmowskiego. Samochodów nie było tak wiele, jak w przypadku wcześniejszych akcji, ale i tak kilka razy udało się protestującym utrudnić ruch na al. Unii Lubelskiej.
Według policji w proteście wzięło udział ok. 40 aut. Wiele z nich miało plakaty i transparenty popierające Strajk Kobiet.
Zaraz po zakończeniu protestu jego uczestnicy zaczęli opisywać to, co się działo.
– Na trasie przejazdu Gala – Vivo – Galeria Gala stało ok. 6 radiowozów na sygnałach świetlnych. Pojazdy biorące udział w proteście były bardzo dobrze widoczne ze względu na naklejone na szybach neonowe hasła czy grafiki i symbole protestu. Nie sposób było ich nie odróżnić od pozostałych uczestników ruchu, nawet z daleka. I tylko takie samochody były przez policję poddawane drobiazgowej kontroli – napisała do nas jedna z uczestników protestu.
Według jej relacji, funkcjonariusze sprawdzali np. stan techniczny pojazdu, czy kierowca posiada gaśnicę i czy ma ważne OC.
– Bezpośrednio nie byłam kontrolowana, ale dostrzegłam to, co się dzieje przede mną. Co dziwne, zauważyłam, że kierowcy, którzy nie brali udziału w proteście, nie byli kontrolowani, dlatego uważam, że była to akcja wymierzona w protestujących. Złośliwie powiem, że gdyby nie zakaz odwiedzania cmentarzy, pomyślałabym, że była to akcja znicz – dodaje kobieta.
Inna w internecie opisuje: – Odnoszę wrażenie, że dziś, kiedy było nas dość mało, staliśmy się łatwym celem dla policji ... my dostaliśmy 3 mandaty podczas dwóch zatrzymań – czytamy we wpisie na Facebooku.
Dodaje, że za jej autem jechał nieoznakowany radiowóz, a siedzący w nim policjanci ukarali kierowcę dwoma mandatami po 100 zł i 4 puktami karnymi za utrudnianie jazdy.
– Mandaty nie zostały przez nas przyjęte. Pożegnaliśmy się z policją i prawym już pasem ruszyliśmy z zawrotną prędkością ok. 20 km/h w kierunku Vivo i po jakichś 400 metrach zostaliśmy zatrzymani po raz drugi i dostaliśmy mandat 100 zł i 2 punkty za zbyt wolną jazdę i utrudnianie ruchu – dodaje kobieta.
Kom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie wylicza: – Na około 40 samochodów nałożyliśmy 7 mandatów, tyle samo udzieliliśmy pouczeń, a 5 spraw zostanie skierowanych do sądu. Wśród nich jest np. przypadek kierowcy, który brał udział w proteście, mimo że miał cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami.
Policjant dodaje, że w działaniach policji nie było niczego nadzwyczajnego: – To żadna złośliwość. Reagujemy w przypadku każdej sytuacji, na każdym proteście, która może stanowić zagrożenie dla osób postronnych. Protesty przyjmują różną formę, a naszym zadaniem jest także to, aby sprawić, żeby nie były uciążliwie dla innych osób – tłumaczy.