Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Lublinie, „Orlik” przy SP nr 4 na osiedlu Włostowice może być wykorzystywany jedynie w ciągu dnia oraz tylko przez uczniów miejscowej szkoły. Miejscy prawnicy otrzymali już uzasadnienie kontrowersyjnego orzeczenia i przygotowują skargę kasacyjną.
Miasto Puławy przegrało z mieszkającym w pobliżu „Orlika” małżeństwem dwa razy. Najpierw przed miejscowym Sądem Rejonowym (pod koniec kadencji Janusza Grobla), a następnie przed Sądem Okręgowym (za kadencji Pawła Maja). Małżonkom udało się przekonać sąd do tego, że ich życie niedaleko „Orlika” to prawdziwa udręka.
Argumenty mówiące o zbyt intensywnym blasku boiskowych reflektorów oraz uciążliwym hałasie w godzinach wieczornych przekonały wymiar sprawiedliwości do konieczności wprowadzenia szeregu zakazów. I to bez konieczności przedstawienia twardych dowodów w postaci pomiaru hałasu (ilość decybeli w danej odległości od boiska), czy danych technicznych dotyczących mocy lamp.
Zgodnie z prawomocnym już wyrokiem, z boiska przy SP nr 4 będą mogli korzystać jedynie uczniowie tej szkoły i to pod warunkiem, że będą pod okiem wyznaczonego opiekuna.
Miasto Puławy otrzymało też zakaz uruchamiania oświetlenia „Orlika” do czasu wprowadzenia w nim zmian likwidujących „efekt olśnienia”. Co dokładnie należy zrobić, żeby światło nie drażniło powodów, tego już sąd nie precyzuje.
O ile niezadowolonych z sąsiedztwa boiska małżonków orzeczenie satysfakcjonuje, o tyle dla wielu mieszkańców osiedla Włostowice jest ono wysoce rozczarowujące. W związku ze społecznym niezadowoleniem władze miasta zorganizowały poświęcone temu zebranie z udziałem m.in. prawników reprezentujących Ratusz. Co ważne, sprawą zajmują się obecnie etatowi radcy prawni. Umowa z zewnętrzną kancelarią prowadzącą sprawę „Orlika” została rozwiązana.
Ich pierwszą decyzją było wystąpienie do SO o przekazanie uzasadnienia wyroku. Dokument trafił do puławskiego Ratusza w ostatni piątek. Od tego czasu miasto ma 60 dni na sporządzenie skargi kasacyjnej i złożenie jej do Sądu Najwyższego. Szanse powodzenia są niewielkie, bo wyrok nie przewiduje możliwości odwołania, ale prawnicy chcą spróbować.
– Należy chwytać się różnych sposobów. Mamy argumenty, które w naszej ocenie uzasadniają złożenie tej skargi. Dla dobra sprawy nie chciałbym ich zdradzać – mówi Marek Kostyra, radca prawny reprezentujący puławski Ratusz.
Niestety, jak sam przyznaje, zanim SN tę skargę rozpatrzy, może minąć wiele miesięcy. W odwodzie są jeszcze inne pomysły na prawne „odkręcenie” obowiązujących zakazów. W grę wchodzi skarga do Rzecznika Praw Obywatelskich, czy też Ministra Sprawiedliwości. Własne inicjatywy w tym względzie wykazują także niezadowoleni z wyroku mieszkańcy osiedla.
Tymczasem prezydent Paweł Maj sytuację, w której znalazło się miasto na skutek sądowej porażki, nazywa absurdalną i zapewnia, że samorząd wykorzysta wszelkie dostępne możliwości, by to niekorzystne orzeczenie unieważnić. Jest to o tyle istotne, że tak skonstruowany wyrok może stać się zachętą do pozywania miasta przez innych puławian, co mogłoby doprowadzić do konieczności wprowadzenia podobnych zakazów na pozostałych boiskach z oświetleniem, np. przy SP nr 1, SP nr 2, SP nr 6, SP nr 11, ZSO nr 1 itd.