Narodowy Fundusz Zdrowia o blisko 150 tys. zł zmniejszył dofinansowanie dla zamojskiego Ośrodka Terapeutyczno-Rehabilitacyjnego dla Dzieci Niepełnosprawnych. Nie pomogły protesty i skargi. Teraz brakujących pieniędzy trzeba szukać wszędzie, gdzie się tylko da.
O planowanych cięciach mówiło się od dawna. Skargi do NFZ nie przynosiły skutku. Dyrektor Król wystosowała protest do wielu wpływowych osób i instytucji. Jedynym efektem było nagłośnienie sprawy i zainteresowanie nią m.in. rzecznika praw obywatelskich. Teraz decyzji NFZ nie da się już cofnąć.
Fundusz twierdzi, że jego możliwości działania reguluje ustawa i środki przeznaczane na służbę zdrowia. – A chcemy zapewnić wszystkim niepełnosprawnym dzieciom rehabilitację na porównywalnym poziomie – mówi Elżbieta Lasota, rzecznik lubelskiego oddziału NFZ. – Faworyzowanie jednego ośrodka tworzy nierówne proporcje w dostępie do świadczeń. To z kolei może wywołać poczucie niesprawiedliwości i krzywdy u części rodziców chorych dzieci.
Według dyrektor zamojskiej placówki to polityka równania w dół, która krzywdzi zajmujących się najciężej poszkodowanymi i stwarzających najlepsze warunki udzielania świadczeń. – A dlaczego mamy zabierać tym słabszym? – pyta Lasota. – Na równanie w górę nie ma pieniędzy. Dostęp do usług powinien być w miarę równomiernie rozłożony. Nie wszyscy mogą przyjechać na leczenie do ośrodka prowadzonego przez panią Król, chociaż rzeczywiście oferowane tam usługi są na bardzo wysokim poziomie. Musimy wspierać też inne placówki.
Zamojski ośrodek liczy teraz przede wszystkim na prywatnych ofiarodawców. Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za Krokiem”, które prowadzi placówkę, jest organizacją pożytku publicznego, więc każdy może przeznaczyć 1 proc. swojego podatku na jej wsparcie.
– To jednak tylko kropla w morzu potrzeb. Ale musimy wykorzystać wszystkie możliwości zdobycia potrzebnych funduszy – mówi dyrektor Król.