Sonda: Na kogo zagłosujesz w wyborach prezydenckich w 2020 roku?
Prof. Mirosław Piotrowski może kandydować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Byłego europosła z Lublina do startu namawiają członkowie jego ugrupowania Ruch Prawdziwa Europa – Europa Christi.
W sobotę w Warszawie odbył się pierwszy zjazd krajowy partii, która za jeden z głównych celów stawia sobie obronę chrześcijańskich wartości. Podczas kongresu była m.in. mowa o wystawieniu kandydata w wyborach prezydenckich. Część działaczy na czele z wiceprezesem Krzysztofem Kawęckim zaapelowała do prof. Piotrowskiego o rozważenie możliwości ubiegania się o najważniejsze stanowisko w państwie.
– Traktuję ten apel bardzo poważnie. Po Nowym Roku podejmę decyzję w tej sprawie – komentuje krótko Mirosław Piotrowski.
Prezes i założyciel Ruchu Prawdziwa Europa przez 15 lat był posłem do Parlamentu Europejskiego. W 2004 roku zdobył mandat jako kandydat Ligi Polskich Rodzin, a w 2009 i 2014 roku startował z listy Prawa i Sprawiedliwości. Nigdy jednak nie należał do żadnej z tych partii. Pod koniec ubiegłego roku poinformował o zamiarze założenia własnego ugrupowania. Formacja miała wziąć udział w majowych eurowyborach, ale jej listy nie zostały zarejestrowane. Po tym, jak w ostatniej chwili ze startu zrezygnowała część związanych z Markiem Jurkiem działaczy Prawicy RP, nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów poparcia. Z podobnego powodu Piotrowski nie uczestniczył w październikowych wyborach parlamentarnych, choć zdążył już rozpocząć kampanię i wywiesić billboardy jako kandydat do Senatu z firmowanego własnym nazwiskiem komitetu. Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie zakwestionowała wówczas część dostarczonych podpisów. Piotrowski od tej decyzji się odwoływał, a ostatecznie jego skargę oddalił Sąd Najwyższy.
Prof. Piotrowski od lat kojarzony jest z o. Tadeuszem Rydzykiem. Jest częstym gościem jego mediów, pracuje także w należącej do niego Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jest także wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ale od ponad sześciu lat przebywa na bezpłatnym urlopie. Niedawno przedłużył go do końca września 2020 roku. Żegnając się z Parlamentem Europejskim nie pozostał jednak bez środków do życia. Jako eurodeputowanemu trzech kadencji przysługiwała mu odprawa w postaci jednej miesięcznej pensji za każdy przepracowany rok – w jego przypadku ok. 450 tys. zł.