Nie robię tego dla siebie, tylko dla młodych, żeby się nie bali – mówi Kazimierz Strzelec, który przez kilka lat walczył, by jego gmina Niedrzwica Duża przestała być „strefą wolną od LGBT”. Radni właśnie ustąpili w tym sporze. Cichcem, chyłkiem i znienacka.
– W naszej gminie mieszka 12 tys. osób, statystycznie 600 z nich to osoby LGBT+. Chcę, żeby się czuły bezpiecznie – wyjaśnia pan Kazimierz, który ma 61 lat i nie ukrywa, że jest gejem. W oknie ma tęczową flagę. Przez trzy lata wysłał do władz gminy około 30 listów z prośbą o wycofanie się ze stanowiska, które sprawiło, że o Niedrzwicy Dużej zaczęto mówić jako o jednej ze „stref wolnych od LGBT”.
Przypomnijmy, że Rada Gminy wyraziła w 2019 roku „sprzeciw wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów „LGBT”. Ogłosiła też, że nie zgodzi się na „wywieranie administracyjnej presji na rzecz stosowania poprawności politycznej (słusznie zwanej ,,homopropagandą”)”. Podobne stanowiska przyjęło w tamtym czasie wiele innych gmin.
W listach do władz pan Kazimierz przywoływał m.in. wyniki badań prowadzonych przez Uniwersytet Warszawski. A pokazały one, że w gminach, które przyjęły takie deklaracje, wzrosła liczba osób cierpiących na depresję i mających myśli samobójcze. Próbował też znaleźć trzech radnych, którzy złożyliby projekt uchylający stanowisko z 2019 roku. Bez skutku.
Przełom nastąpił z zaskoczenia, pod koniec ostatnich obrad Rady Gminy Niedrzwica Duża. Najpierw padł wniosek o rozszerzenie porządku obrad o stanowisko uchylające dokument z 2019 r. Wszyscy byli „za”. Potem, bez czytania treści i bez dyskusji, ponownie wszyscy byli „za”.
Na posiedzeniu nie padł nawet pełny tytuł uchylanego stanowiska i pewnie mało kto się zorientuje, że Niedrzwica Duża właśnie przestała być „strefą wolną od LGBT”. Wszystko trwało 3,5 minuty i obrady się zakończyły. W przyjętym chyłkiem dokumencie można przeczytać, że stanowisko z 2019 r. było błędnie interpretowane, bo nie miało naruszać niczyich praw i wolności lub kogokolwiek dyskryminować.
– Inicjatorami przyjęcia stanowiska byli radni, którzy wspólnie z przewodniczącym rady startowali w wyborach z komitetu Rozwój i Gospodarność. Teraz wystąpili z inicjatywą jego uchylenia – mówi Krzysztof Ostrowski, radny opozycji.
– Miałem wątpliwości już podczas przyjmowania stanowiska. Teraz nie widziałem problemu, żeby wystąpić z inicjatywą w sprawie jego uchylenia – mówi radny Robert Bielecki z komitetu Rozwój i Gospodarność, który ma większość w radzie.
Według części moich rozmówców sposób załatwienia sprawy sugeruje, iż radni przygotowali wszystko za plecami wójta. Inni są pewni, że był o tym uprzedzony. On sam nie komentuje sprawy. – To była inicjatywa rady gminy – mówi Ryszard Golec i odsyła do przewodniczącego rady.
– Temat stanowiska pojawiał się w rozmowach kuluarowych wielokrotnie i radni dyskutowali o tym praktycznie od momentu jego przyjęcia – tłumaczy przewodniczący Rafał Dziekanowski.
– O tym że rada uchyliła stanowisko dowiedziałem się przypadkiem, chyba w ogóle mało kto o tym wie – stwierdza Strzelec. – Jestem dumny, że moje działania przyniosły skutek. Dawid pokonał Goliata. Choć jest mi przykro, że zrobili to ze względu na pieniądze a nie człowieka.
– Nie głosowaliśmy z uwagi na politykę ani na pieniądze – zapewnia tymczasem radny Bielecki. – Nie czekamy na przyznanie dotacji, żadna gminna inwestycja od tego nie zależy, choć oczywiście gdzieś jest obawa o blokowanie sobie funduszy.
Kazimierz Strzelec ma nadzieję, że decyzja radnych z Niedrzwicy Dużej sprawi, że coś zmieni się w innych gminach. W Wilkołazie czy Urzędowie nadal obowiązują stanowiska podobne do tego, z którego wycofała się Niedrzwica.