Po naszej publikacji o braku kandydatów do pracy na farmach mlecznych w Norwegii chętnych znacznie przybyło. Z oferującym sezonowe zatrudnienie kontaktowali się nie tylko mieszkańcy województwa lubelskiego, ale również osoby spoza Polski.
W piątkowym numerze Dziennika Wschodniego opisywaliśmy problemy, które w tym roku, po raz pierwszy od 14 lat, napotkał norweski Landbrukstjenester Nord Osterdal. LNO zrzesza ponad 560 gospodarstw rolnych położonych na północy Norwegii – w gminie Tynset.
– Po publikacji artykułu na łamach Dziennika Wschodniego „Jest praca za 13 400 zł, ale chętnych nie ma” rozdzwoniły się w piątek telefony w naszym biurze w Tynset w Norwegii – przyznaje Dariusz Skiba, specjalista działu rekrutacji w LNO.
Według Skiby dzwonili zarówno mężczyźni i jak też kobiety, którzy dopytywali o szczegóły związane z oferowaną pracą. – Kandydaci dzwonili zarówno z Lubelszczyzny jak i wielu krajów Europy – dodaje Skiba. – Na pytanie skąd dowiedzieli się o naborze do pracy, powoływali się na e-wydanie wspomnianego wyżej artykułu.
W tegorocznym naborze do pracy na farmach mlecznych brakowało jeszcze kilku osób. Ci, którzy się zgłaszali, nie spełniali wymaganych kryteriów, wśród których była m.in. znajomość języka angielskiego umożliwiająca komunikację jak też doświadczenie w pracy ze zwierzętami i maszynami rolniczymi.
Zobacz także: Jak weryfikować ogłoszenia o pracę?
Wideo: Dzień dobry TVN / x-news