Zarabiaj na swoim - radzi szefowa Aviva Commercial Union. Branża ubezpieczeniowa potrzebuje nowych ludzi i daje coraz większe możliwości rozwoju.
Przestaliśmy się bać przechodzenia na własną działalność. W czym tkwi przyczyna zmiany nastawienia do pracy "na swoim”?
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy szefową Małgorzatę Suchodolską z Aviva Commercial Union. Pracujący pod jej kierunkiem agenci ubezpieczeniowi i menedżerowie prowadzą własną działalność gospodarczą. Dobrze zarabiają, odnoszą sukcesy i wciąż znajdują naśladowców. Firma właśnie zachęca kolejne osoby do podjęcia takiego wyzwania.
- Widząc duże zainteresowanie pracą na własny rachunek, ogłaszamy nabór do naszej firmy. Można zostać agentem lub menedżerem organizującym pracę innych agentów - mówi dyrektor Suchodolska.
Nikt nie narzuca godzin pracy
- Taka praca to wolność. Nikt nie narzuca ani godzin pracy, ani jej charakteru. Jeśli ktoś potrzebuje więcej czasu dla rodziny do południa, tak organizuje sobie spotkania z klientami, żeby właśnie w godzinach porannych pobyć z dzieckiem czy rodziną.
Jeśli ktoś inny woli mieć wolne w tygodniu, żeby załatwić na przykład sprawy urzędowe, może umawiać się z klientami w sobotę. Mamy elastyczne godziny pracy, dni czy tygodnie. Są wśród nas tacy, którzy wolą ciężko popracować przez pierwsze dwa tygodnie miesiąca, żeby w drugich dwóch zregenerować siły - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Można zarobić więcej niż 1500 zł na rękę
- Ci, co nie boją się pracy, widzą, że można u nas po pewnym czasie można zarobić dużo więcej niż te 1500 złotych na rękę, zwykle proponowane w innych firmach. Tu sukces zależy od własnego zaangażowania. Jeśli ktoś nie chce spędzić życia w nudnej robocie od 8 do 16 za 1500 złotych, jeśli ktoś ma marzenia, aspiracje i wiedzę, ten przychodzi do nas. A my takich utalentowanych marzycieli potrafimy docenić - dodaje Małgorzata Suchodolska.
Coraz więcej osób często tuż po studiach decyduje się na pracę w branży ubezpieczeniowej, która ostatnimi laty zmieniła się nie poznania. Jeszcze kilka lat temu niektórzy traktowali takich doradców finansowych jak natrętów.
Dziś powiedzenie "mam swojego agenta ubezpieczeniowego” należy do równie dobrego tonu, co powiedzenie "mam konto w dobrym banku” albo "mam dobrego fryzjera”. Dlatego praca ta stała się ceniona i dobrze nagradzana. Dawny agent-sprzedawca stał się doradcą w sprawach ubezpieczeń i inwestycji.
- W naszym przypadku liczy się jeszcze to, co sprzedajmy. A to nie tylko polisy na życie. To fundusze inwestycyjne, które znów zaczęły przynosić zyski, to polisy turystyczne, ubezpieczenia mieszkań czy polisy zdrowotne. Kandydatom oferujemy więc duże możliwości - mówi dyrektor Małgorzata Suchodolska, zapraszając chętnych do podjęcia tej pracy. Zwłaszcza, że jak przyznaje, żaden kandydat nic nie ryzykuje. Nie można niczego stracić, za to zyskać bardzo dużo.