Jeszcze niedawno stereotypem urzędnika była panienka z papieroskiem w dłoni plotkująca przez telefon. Dziś panienka mailuje, stawia pasjansa i wertuje swój profil na portalu społecznościowym.
- Rano sprawdzam pocztę, kontroluję biorytm, czytam wszelkie przypomnienia z mojego portalu społecznościowego i zaglądam na ulubione strony. Czynność powtarzam kilka razy w ciągu dnia - opowiada. - Szczerze? Myślę, że z godzinę dziennie. Ale to nie dla przyjemności, to wymóg dzisiejszych czasów.
Ale natychmiast dodaje, że tylko wówczas, gdy nie ma nic konkretnego do roboty.
- To chyba lepiej niż gdybym gapiła się w okno - dodaje.
Marek, też urzędnik, a nawet funkcjonariusz, przyznaje, że nawet nie zdawał sobie sprawy ile to czasu kosztuje. Ale gdy popatrzył na kolegów zdał sobie sprawę, że sporo. I tylko ci starsi poprzestają na pasjansach.
- Jednak nie palę, nie flirtuję, a surfowanie jest chyba mniej czasochłonne? - dodaje.
Bumelka w sieci
Według badań firmy Gemius aż 93 proc. Polaków mających takie możliwości nie żałuje sobie i surfuje w godzinach pracy. To lepszy wynik niż w USA, gdzie ulega tej słabości blisko 90 proc. pracowników. O ile Amerykanie doskonale już wiedzą, że jest to coś niestosownego, o tyle dla Polaków jest to coś zupełnie naturalnego i zupełnie niewinnego. Chwila wytchnienia.
- O ile nie tłuczesz pasjansa godzinami - zastrzega Marek.
Łapią wirusy
- Powiedział, że teraz już wie, kto naciąga firmę - opowiada. - A przecież to nie jest ze szkodą dla firmy, nie płaci za impulsy?
Firmowi informatycy tłumaczą, że cybernetyczne leniuchowanie obciąża sieć i naraża ją na atak wirusów, ale tak naprawdę chodzi o czas. Czemu trudno się dziwić skoro wielu pracowników przyznaje, że w godzinach pracy surfuje nawet cztery godziny. Stąd specjalne urządzenia i programy, które nie tylko obserwują co dzieje się na łączach, ale także odcinają od niepożądanych fragmentów sieci.
Wydajność w górę
Aha, są jeszcze wyniki innych badań. Oto kilka chwil spędzonych w internecie znacznie poprawia podobno wydajność pracy. Na dodatek instalowanie programów kontrolujących zawsze psuje atmosferę w pracy.