Duże odchudzenie etatów, nawet o 10-20 proc., szykuje rząd PiS w budżetówce. Związkowcy nie mają zamiaru biernie przyglądać się zwolnieniom. – Zobaczymy, jak będzie wyglądała kolejna tarcza antykryzysowa, jak nie będzie miał kto jej wdrażać – odgrażają się pracownicy ZUS.
– Ludzie od kilku lat wyrabiają nadgodziny, pracują w soboty i niedziele do późna. Otrzymujemy listy pochwalne, a teraz jest mowa o zwolnieniach – Regina Borkowska, pracownica ZUS w Biłgoraju i jednocześnie przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w całej instytucji, nie kryje żalu.
Ma na myśli zapowiadane przez premiera Mateusza Morawieckiego zwolnienia w administracji rządowej. To ma być jeden ze sposobów walki z koronakryzysem i olbrzymią dziurą w finansach państwa. Rząd już przyjął uchwałę rozpoczynającą prace nad odchudzeniem urzędów.
Ruszyły przygotowania
I blady strach padł na całą armię urzędników, a ta jest niemała. Tylko oddział ZUS w Lublinie zatrudnia 1304 osoby. W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim pracuje 887 osób, w Izbie Administracji Skarbowej w Lublinie 2300 osób, a w oddziale NFZ – 266.
Chociaż konkretów nie ma, to urzędy już przygotowują się do zwolnień. – Trwa analiza poziomu zatrudnienia. Dopiero po niej będą podejmowane jakiekolwiek decyzje w tym zakresie – mówi Dziennikowi Agnieszka Strzępka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
Z sugestii wicepremier Jadwigi Emilewicz wynika, że jako pierwsi mają być zwalniani pracownicy w wieku emerytalnym. Małgorzata Korba, rzecznik oddziału w Lublinie informuje, że w urzędzie jest 76 takich osób.
A rzecznik IAS w Lublinie, Michał Deruś, dodaje: – W Izbie Administracji Skarbowej w Lublinie zatrudnionych jest ponad 2300 członków Korpusu Służby Cywilnej, wśród których ponad 100 osób nabyło lub nabędzie do końca roku prawa emerytalne.
Z kolei przedstawiciel NFZ w Lublinie niczego nie chce komentować i odsyła „do decydentów”.
Oficjalnie nikt związków zawodowych nie informował o planowanej redukcji, ale Borkowska sama zapytała o sprawę premiera. We wtorek otrzymała odpowiedź. – Jest lakoniczna, dosłownie trzy zdania, z których wynika, że sprawa będzie analizowana wśród ministrów – relacjonuje.
Będą się bronić
Związkowcy jednak nie zamierzają czekać, aż zostaną zaskoczeni listą osób do zwolnienia. – Rząd musi rozróżnić urząd a urząd, bo w ostatnich miesiącach wykonaliśmy ogromną pracę. Przecież obsługa bonów turystycznych czy pomocy solidarnościowej nie ma nic wspólnego z ubezpieczeniami – narzeka Borkowska.
Związkowcy z LUW nie zabierają zdania zanim nie poznają konkretów, ale nieoficjalnie mówią, że rząd łatwo zwolnień nie przeprowadzi: – Bo na emerytach się nie skończy. Takich osób w urzędach jest mało i na pewno po nich będą zwalniani też młodsi – mówi jeden ze związkowców i liczy, że wszystkie organizacje pracownicze zorganizują wspólny protest.
Czy zwolnienia będą również w samorządach, które także mają budżetowe problemy związane z pandemią. Marszałek województwa Jarosław Stawiarski (PiS) nieraz mówił, że zależy mu na odchudzeniu urzędu, w którym jest zatrudnionych ponad 1281 osób. – Na ten moment nie ma decyzji w sprawie redukcji zatrudnienia – informuje jednak Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka.