Drżyjcie leniwi mężowie. Wasza żona znajdzie na wasze miejsce zastępcę - męża na telefon. Mąż na telefon przychodzi do domu i od razu zabiera się do dzieła - mówi Rafał Dubiejko.
Rafał Dubiejko: Jestem przekonany, że wiele pań prosi swoich mężów w nieskończoność o wykonanie drobnych prac domowych. A ci mężczyźni nie mają czasu na takie rzeczy. Ale jest na to sposób. Pomysł "Mąż na telefon” to propozycja dla pań, które nie radzą sobie z naprawą drobnych usterek lub nie mają czasu na ich usunięcie. Pomysł zrodził się w sposób naturalny. Prowadzę firmę remontowo-budowlaną i dość często i ja, i moi pracownicy jesteśmy proszeni o dodatkową drobną pracę w domu.
Czy taka usługa cieszy się zainteresowaniem? Jakie najczęściej prace są panu zlecane?
– Jak na razie zbyt wiele zleceń jeszcze nie mam, ale liczba telefonów z pytaniami z dnia na dzień wzrasta. Najczęściej jest to zamontowanie karniszy, zaczepienie dodatkowej półki, obrazu, poprawienie listwy przypodłogowej, wycięcie jakiegoś otworu itp.
Zadzwonił również do mnie pan, który chce, abym porąbał mu drewno. Bo mimo że ogłaszam się jako "Mąż na telefon”, to również dzwonią panowie.
Czym różni się "Mąż na telefon” od tego tradycyjnego?
– Mąż na telefon przychodzi do domu i od razu zabiera się do dzieła. Nie kładzie się na kanapie, nie wyciąga piwa, nie włącza telewizora i nie woła o obiad. Tylko reperuje cieknący kran i wiesza zasłony, naprawia zamek w drzwiach, wytrzepie dywan, przestawi szafy i zawiesi żyrandol. To nie jest pan do towarzystwa i nie świadczy usług seksualnych.
Ile kosztuje taka usługa?
Jak szybko może pan przyjechać, np. aby rozkręcić zamek?
– Zjawię się najszybciej, jak się tylko da. A jeśli nie ja, to wyślę mojego pracownika. Na pewno nie odeślę z "kwitkiem” ani nie pozwolę czekać przez dwa dni pod drzwiami.