Jeśli minister zdrowia woli rozmawiać na ulicy, a nie przy stole, to będziemy tak rozmawiać – mówi Marian Zepchła, ratownik medyczny z Lublina i wiceprzewodniczący Sekcji Krajowej Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ Solidarność. Nie wyklucza, że planowany na jesień protest zostanie przyspieszony.
Powodem sporu są płace. Jak podkreśla Zepchła, wynagrodzenia ratowników medycznych miały być porównywalne z wynagrodzeniami pielęgniarek, a na to, jak twierdzi, się nie zanosi.
– Porozumienie, które zawarliśmy z ministrem zdrowia, obejmowało wypłatę dodatków w dwóch transzach po 400 zł brutto (od lipca ubiegłego roku i stycznia tego roku) z zastrzeżeniem, że w lipcu tego roku zaczną się rozmowy o kolejnych dwóch transzach po 400 zł brutto – tłumaczy wiceprzewodniczący. – Docelowo mieliśmy mieć 1600 zł brutto, czyli tyle, o ile zwiększyły się wynagrodzenia pielęgniarek po dodatku zembalowym.
Ratownik utrzymuje, że nic się jednak w sprawie podwyżek płac nie dzieje. – Dysproporcje między naszymi wynagrodzeniami znowu się powiększą, bo przecież od wyższej zasadniczej pensji pielęgniarki będą miały wyższe pochodne.
Zepchła zapowiada, że jeśli nie dojdzie do konstruktywnych rozmów z resortem zdrowia, planowane wstępnie na jesień protesty zaczną się wcześniej.