Radni udzielili wotum zaufania oraz absolutorium prezydentowi Pawłowi Majowi. Ale jednomyślności nie było. Najostrzej nowego prezydenta krytykowała radna Ewa Wójcik, która obarczyła go winą nawet za plagę komarów.
Zgodnie z przepisami prezydent odpowiada za wykonanie całego budżetu za poprzedni rok. Mimo że nową funkcję sprawował w tym czasie zaledwie przez ostatnie 1,5 miesiąca. Do wykonania uchwały budżetowej radni, jak również Regionalna Izba Obrachunkowa, nie mieli uwag. Większość z nich (17) zagłosowało także za udzieleniem Pawłowi Majowi absolutorium oraz wotum zaufania (15 głosów).
Prezydenta poparli radni Prawa i Sprawiedliwości, Niezależnych Wyborców oraz Koalicji Samorządowej. Jedynym klubem, który (w większości) nie udzielił poparcia Majowi, byli „Samorządowcy”. W roli krytycznych recenzentów jego działalności wystąpił były prezydent, Janusz Grobel oraz Ewa Wójcik. Ta ostatnia, jako jedyna w całej radzie, zagłosowała przeciw udzieleniu wotum zaufania obecnemu włodarzowi miasta.
Jak wyjaśniła, na zaufanie składa się zasób wiedzy, umiejętności i dobrej woli, które pozwalają ocenić, że dana osoba spełni pokładane w niej oczekiwania. Była wiceprezydent Puław wytknęła Majowi m.in. pochopne obniżenie dodatków motywacyjnych dla dyrektorów szkół, deprecjonowanie osiągnięć byłej dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, doszukiwanie się zaniedbań w spółkach miejskich oraz niewłaściwy sposób postępowania z pracownikami. Majowi „dostało się” także za plagę komarów.
– Pan prezydent Janusz Grobel nie mówił, tylko robił. Zwalczał komary, zanim zaczynały kąsać. Pan Maj ogłosił zwalczanie komarów, ale te nadal kąsają jak najęte. Rozumiem, że nie czytają Facebooka – wyjaśniła Ewa Wójcik.
Równie krytyczny w stosunku do swojego następcy, był radny Janusz Grobel, który zarzucił Majowi m.in. chaotyczność w podejmowaniu decyzji, czego przykładem miało być odstąpienie od ogłoszenia konkursu na wiceprezydenta, a następnie kłopoty z jego wyborem związane również z zasiadaniem w gabinecie osób do tego niepowołanych.
Lider „Samorządowców” krytykował również za zbyt wolną obsadę stanowisk radców prawnych. – Czy to zaniechanie, oszczędności, a może nikt nie kwapił się do pracy z prezydentem? – pytał Janusz Grobel, który źle ocenia także decyzję Maja o połączeniu niektórych wydziałów Ratusza. – Stworzyło to bałagan kompetencyjny i organizacyjny. Nie usprawniło funkcjonowania Urzędu Miasta – ocenił.
Były prezydent „wstydem” nazwał natomiast postawę swojego następcy w stosunku do zarządu Zakładów Azotowych. – Takiej sytuacji nie było, żeby władze miasta toczyły z nim wojnę. Brakuje na to słów, to jest po prostu wstyd – mówił Grobel. Na jego liście uwag znalazło się także zahamowanie programu rewitalizacji, niewłaściwe zimowe utrzymanie ulic, zły stan poziomego oznakowania dróg oraz lakoniczne i spóźnione odpowiedzi na zgłaszane interpelacje. – To wynika ze złej woli albo braku zrozumienia prostych pytań – ocenił były prezydent.
Po stronie Maja stanęła Marzanna Pakuła (Niezależni) uznając, że przez byłego włodarza miasta przemawia rozgoryczenie, złość i żal związane z trudnościami w pogodzeniu się z „utratą czegoś”. – A nowy prezydent zawsze oznacza nowe decyzje i nowe zasady – uznała, przypominając m.in. o powszechnych problemach urzędów z pozyskaniem nowych pracowników, a także o wysokim stanie wody, który doprowadził do plagi komarów.
Z kolei o tym, że w Ratuszu nie ma „chaosu” przekonywał wiceprezydent, Paweł Szabłowski. – Połączone wydziały pracują bardzo dobrze – podkreślił. Głos zabrał także radny Andrzej Kuszyk (Niezależni) pytając, ile osób z narodowych mniejszości w poprzednich latach podjęło pracę lub podjęło się odpracowywania zaległości czynszowych. Samorządowiec przypomniał również, że obecny prezydent w przeszłości proponował postawienie na ekologiczny sposób likwidacji komarów - poprzez budki dla jerzyków.