Kilkaset osób ruszyło w takt marsza żałobnego z pl. Litewskiego pod siedzibę PiS. Tym razem nie było okrzyków, skandowania. Protestujący zanieśli tekturową trumnę pod biuro partii.
- To my dziś zachowujemy poziom stosowny do dzisiejszego święta. To my pokazujemy, że mamy klasę, którą potrafimy dostosować do sytuacji. Kiedy trzeba głośno krzyczeć, będziemy głośno krzyczeć, ale kiedy trzeba uszanować to, że inni ludzie chcą w zadumie wspominać swoich bliskich, to potrafimy to uszanować i nie skandowaliśmy – mówił już na zakończenie niedzielnego protestu Jakub Karpiński.
To była już kolejna manifestacja w Lublinie wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przerywania ciąży.
Marsz wyruszył z pl. Litewskiego. Były transparenty, ale nie było okrzyków. Kilkaset osób wyruszyło w takt marsza żałobnego. Szli w milczeniu, a towarzyszyła im tylko muzyka.
Na przedzie niesiono tekturową trumnę z napisem „PiS. R.I.P Wasz koniec nasz początek 2020”. To właśnie pod siedzibę PiS przy ul. Królewskiej kierował się marsz. Tam zostawiono nagrobne wiązanki i zapalno znicze. Było ich sporo.
- To wiązanki, kwiaty, które kupiliśmy od sprzedawców, którzy w tym roku nie zarobią. Nie zarobią, bo nagle cmentarze zostały zamknięte. Chcemy im w taki sposób pomóc – mówili protestujący i dodawali: - Wiemy, że dziś 1 listopada, ale nie poddajemy. Będziemy protestować nawet w takie dni. Będziemy protestować codziennie.