To 14-letnia dziewczynka dwukrotnie podpaliła klatkę schodową w bloku przy ul. Sienkiewicza w Puławach – twierdzi policja. Nastolatka usłyszała już zarzuty, ale nie przyznaje się do winy.
Kolejne podpalenie miało miejsce zaledwie dwa dni później. Celem podpalacza został kolejny wózek dziecięcy, pralka, a nawet rower górski. Właścicielka zdewastowanego mienia, wyceniła straty na około 1400 zł, a policjanci mieli już pewność, że mają do czynienia z umyślnym podpalaniem.
– Przesłuchaliśmy kilkanaście osób, głównie nieletnich. Materiały dowodowe zgromadzone przez policjantów pozwoliły nam na postawienie zarzutów 14-latce, mieszkance bloku, w którym dochodziło do podpaleń – mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji.
Na nastolatce ciąży już nadzór kuratora za wcześniejsze czyny, m.in. niszczenia mienia. Dziewczyna odcina się jednak od podpaleń przy ul. Sienkiewicza.
– Podczas przesłuchania nie przyznała się do stawianych jej zarzutów. Zgromadzone materiały w tej sprawie zostaną przesłane do Sądu Rodzinnego i Nieletnich w Puławach – dodaje Koper.
Szefowac spółdzielni "Północ”, do której należy blok, nie kryje zadowolenia z zakończenia śledztwa.
– Mam nadzieje, że wreszcie ktoś odpowie za podpalenia i narażenie życia mieszkańców. Będzie to nauczka dla innych młodych ludzi: niech wiedzą, że są bezkarni – mówi prezes Anna Czarnecka.
W feralnym bloku życie powoli wraca do normy. – Rozpoczęliśmy już remont klatki schodowej, w tej chwili robotnicy zmywają sadzę, później rozpoczną malowanie, wymianę okna i drzwi na parterze. Trzeba kupić 84 skrzynki na listy. Straty z obydwóch pożarów szacujemy na około 40 tys. złotych – dodaje Czarnecka.
W miejsce spalonych robotnicy zainstalowali już prowizorycznie przewody, by mieszkańcy mogli korzystać z telefonów, Internetu i telewizji.
Mieszkańcy sąsiedniego bloku, który również należy do spółdzielni "Północ”, po incydentach, jakie wydarzyły się w ubiegłym tygodniu, zwracają baczną uwagę na podejrzanie zachowujące się osoby.
– Zadzwoniła lokatorka i podała mi imiona i nazwiska młodych ludzi, którzy przebywali na klatce schodowej. Zawiadomię o tym policję – podkreśla prezes spółdzielni.