Klementowice, jedna z większych wiosek w powiecie puławskim, marzy o nowej świetlicy i strażnicy dla strażaków-ochotników. Budynek powoli powstaje, ale gmina nie ma pieniędzy na jego dokończenie. Pomóc ma sprzedaż działek. Władze liczą także na wsparcie ze strony PSP.
Budowa nowej strażnico-świetlicy, nowoczesnego obiektu, który pomieści zarówno strażackie garaże, jak i salę dla spotkań mieszkańców - to największe marzenie klementowickiej społeczności.
Przez lata, z przyczyn finansowych, znajdowało się poza zasięgiem wioski, ale dzięki wsparciu lokalnych władz i determinacji mieszkańców, oczekiwana budowa ruszyła.
Pomogły pieniądze od miejscowego kółka rolniczego, które przekazało na ten cel 200 tys. zł, a także 450 tys. zł z gminnego budżetu. Istotna była także zgoda mieszkańców na rozbiórkę starej zlewni mleka i dawnej strażnicy, na miejscu których w ubiegłym roku rozpoczęto budowę nowego obiektu.
Jego dokończenie stoi jednak pod znakiem zapytania. Gminie Kurów brakuje pieniędzy.
Lokalne władze postanowiły więc sprzedać część swoich gruntów. Jedną z nich – dużą działkę w Klementowicach, na której możliwa jest tzw. zabudowa rolno-zagrodowa (w tym budowa domów) – podzielono na cztery mniejsze po 24 ary.
– Liczę na to, że pozyskamy z ich sprzedaży około 300-400 tys. zł – mówi Arkadiusz Małecki, wójt Kurowa. – Osobiście jestem przeciwnikiem zbywania majątku gminy, ale tym razem musimy zrobić wyjątek. Otrzymamy pieniądze, które ulokujemy w budynek oczekiwany przez mieszkańców. Robimy to dla nich – tłumaczy.
Dzięki temu, w tym roku strażnico-świetlica zostanie przykryta oraz wyposażona w okna i drzwi. Problem w tym, że na jej wykończenie środków nie wystarczy.
Dlatego miejscowi strażacy z OSP zwrócili się do komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej z wnioskiem o finansową pomoc. Chodzi o 400 tys. zł.
Wcześniej gmina składała wnioski do rządowego funduszu inwestycji, ale bez powodzenia.
Jeśli klementowiczanom uda się pozyskać odpowiednią sumę i dokończyć budynek, o którym marzyli przez wiele lat, będą mogli opuścić starą świetlicę, czyli dawne przedszkole.
Drewniana nieruchomość, zawilgocona i zagrzybiona w przyszłości mogłaby zostać rozebrana i złożona ponownie w innym miejscu oraz zaadaptowana do innych funkcji. Taki plan mają władze gminy, o ile uda im się zdobyć zgodę konserwatora zabytków.
Priorytetem na dziś jest jednak sprzedaż działek i pozyskanie dodatkowych pieniędzy, bez których nowy obiekt z garażami dla strażaków i salą spotkań mieszkańców, nie zostanie ukończony.