Już blisko trzy lata walczą z gminą Wąwolnica o naprawę drogi dojazdowej do ich posesji. Na nic zdają się kolejne pisma i prośby kierowane do lokalnej władzy. – Nikt nie chce tam z nami rozmawiać – denerwuje się Kazimierz Kowalski z Celejowa.
Podanie z prośbą o zrobienie odpowiednich pomiarów i remont drogi wpłynęło do Urzędu Gminy w Wąwolnicy na początku lipca 2007 roku. Od tego czasu nic się tu nie zmieniło. – To już woła o pomstę do nieba – uważa Kazimierz Kowalski. – Samochodem można tędy jechać tylko na pierwszym biegu, a i tak wali się głową w dach, takie są wyboje.
Mieszkańcy twierdzą, że nikt nie chce z nimi rozmawiać w tej sprawie. – Jak pójdę do urzędu to wójt i jego zastępca chowają się po kątach i unikają mnie jak ognia – żali się Kowalski.
W gminie odpierają wszystkie zarzuty. – To nieprawda, każdy kto do nas przyjdzie
jest zawsze przyjęty – mówi Andrzej Szczypa, zastępca wójta Wąwolnicy. I zapewnia, że sprawa spornej drogi jest traktowana przez wójta bardzo poważnie.
– Problem polega na tym, że do tej pory nie było tam planów geodezyjnych. Zrobiliśmy
je w sierpniu ub. roku. Dopiero na ich podstawie możemy opracować dokumentację i starać się o pieniądze na tę inwestycję – tłumaczy Szczypa.
Zdaniem Kowalskiego, geodeci źle wymierzyli działkę pod drogę i wypis na mapie nie zgadza się ze stanem faktycznym. W gminie odpowiadają, że to także nieprawda. – Geodeci wynajęci przez nas wykonali swoją pracę dokładnie i bez zastrzeżeń – odpowiada Szczypa.
Na razie sprawa i tak nie może ruszyć z miejsca, bo w budżecie gminy nie przewidziano na to pieniędzy. Władze Wąwolnicy zapewniają jednak, że będą o nie zabiegać w Urzędzie Marszałkowskim.
Andrzej Szczypa nie potrafił nam jednak powiedzieć, kiedy konkretnie mieszkańcy Celejowa mogą spodziewać się drogi z prawdziwego zdarzenia. Na pewno nie w tym roku. – Ale zaraz po świętach nawieziemy tam kamieni, żeby przynajmniej wyrównać doły – obiecuje zastępca wójta Wąwolnicy.