W tym tygodniu wypowiedzenia otrzymało dziewięciu ratowników, którzy znaleźli się na liście osób przeznaczonych do zwolnienia. Według tych, którzy jeszcze pracują, to dopiero początek czekającej SP ZOZ, restrukturyzacji.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
We wtorek rano siedmiu pracowników puławskiego pogotowia ratunkowego otrzymało wypowiedzenia. W następnych dniach dokumenty oznaczające utratę pracy wręczono następnym dwóm ratownikom. Według związkowców, to nie koniec zwolnień, a ich początek. Mariusz Przewłoka ze związku zawodowego „Solidność” mówi, że to efekt rozpoczynającej się głębokiej restrukturyzacji całego puławskiego SP ZOZ.
– Moi koledzy otrzymali wezwanie do kierownika, który wręczył im wypowiedzenia. Oficjalnym powodem zwolnień najczęściej jest likwidacja miejsca pracy, ale są także kuriozalne powody dodatkowe, jak brak odpowiednich kwalifikacji, czy niska dyspozycyjność. Jeden z moich kolegów dowiedział się w ten sposób, że posiada inne źródło dochodu, o którym do tej pory nic nie wiedział. W mojej ocenie to wszystko nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zwolnienia są efektem zredukowania liczby osób w karetkach i kontraktów, na które godzi się część ratowników – tłumaczy Mariusz Przewłoka.
Zdaniem ratownika, po tym, jak część załogi przystała na nowe warunki (większą ilość godzin), automatycznie zabrakło miejsca dla innych. Mało tego, ratownicy spodziewają się, że trzymiesięczne wypowiedzenia niebawem może otrzymać jeszcze od 10 do 15 z nich.
– To wynika z planu naprawczego, podobnie jak to, że w całym SP ZOZ może zostać zwolnionych nawet 150 osób, ale dyrektor tego nie przyzna. My nadal pracujemy, ale żaden z nas nie jest pewny nawet następnego dnia – dodaje pracownik pogotowia.
Informację o tym, że 9 ratowników otrzymało wypowiedzenia potwierdza dyrektor Piotr Rybak, który o następnych decyzjach kadrowych mówić nie chce. – Ja mówię tylko o faktach, nie o zamierzeniach – stwierdził dyrektor puławskiego SP ZOZ.