Opera, uliczny teatr, czy pokaz laserów były interesujące, ale część mieszkańców po zakończeniu „Dni Puław” odczuwa niedosyt. Uważają, że zabrakło gwiazd, które mogłoby przyciągnąć tłumy.
Pod względem ilości organizowanych wydarzeń kulturalnych, Puławy mogłyby konkurować nawet z miastami wojewódzkimi. Jest mnóstwo imprez, a osoby, które poszukują ciekawych brzmień mogą czuć się kulturalnie dopieszczone. Wydaje się więc, że dla przeciwwagi, Dni Puław powinny mieć charakter masowy, podobnie jak dzieje się w to innych miastach. Cztery lata temu gwiazdą Dni Świdnika była Brodka i Bajm. W Dęblinie w tym roku zagra Krzysztof Cugowski. Lubartów niedawno bawił się z Zenkiem Martyniukiem, Kraśnik w ubiegłym roku zaprosił Perfect i Raz Dwa Trzy, a w Kocku w tym samym czasie zagrał Lombard. Gwiazdą ubiegłorocznych Dni Puław, były niszowe zespoły Ekt-Gdynia i Stara Kuźnia, a dwa lata temu, na 110-lecie miasta, w roli głównej wystąpili śpiewacy operowi.
Głosy krytyki pojawiły się w internecie, ale także wśród miejskich radnych. Według Pawła Maja należy przyjrzeć się procesowi przygotowania programu tej imprezy i konsultowania go z radą. – W tej chwili to właśnie radni są obarczani odpowiedzialnością za prezentowany program – tłumaczy, dodając, że miasto powinno przygotować zróżnicowaną ofertę dla szerokiej publiczności. – To powinno być święto miasta pełne wesołości, zabawy, integracji, swobody i spontaniczności, bo na takie Dni Puław nasze miasto zasługuje – mówi.
– Uważam, że powinniśmy dbać o to, żeby kształtować odbiorcę kultury i ta kultura wysoka powinna być obecna w naszym mieście. Nie możemy schodzić do poziomu disco polo, ale jakaś część tej oferty, choćby jedna trzecia, powinna uwzględniać potrzeby także innych odbiorców – mówi radny Ryszard Stępień (PSPP). – Być może potrzebna jest większa aktywność mieszkańców oraz otwarcie władz na konsultacje. Tak, żeby decyzje w sprawie imprez kulturalnych nie zapadały w wąskim gronie – dodaje.
– Rozdrabniamy się, jako miasto, na organizację wielu kiepskich wydarzeń, ale nie potrafimy zrobić jednego, czy dwóch ale porządnie – uważa radny Artur Kwapiński. – Ludzie mnie zaczepiali i pytali co się dzieje z Dniami Puław, byli nimi zdegustowani. Naprawdę nie mam nic przeciwko kulturze wysokiej, ale dajmy się tym naszym mieszkańcom pobawić. Jednego dnia mogłaby być opera i polonez, a drugiego jakiś znany zespół – mówi samorządowiec.
O Dni Puław chcieliśmy zapytać kierownika wydziału kultury w puławskim ratuszu. Niestety z powodu urlopu z Jolantą Wróbel nie udało nam się skontaktować.