W jednym budynku można było podpatrzeć pracę kontrolera lotów, zobaczyć ćwiczebny lot iskrą. Dla odważnych, z mocnym błędnikiem, czekały przyrządy do specjalnego treningu pilotów. Takie atrakcje czekały na gości z całej Polski podczas środowego dnia otwartego w dęblińskiej Szkole Orląt
W środę Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie zalał tłum młodych ludzi. – Zarejestrowało się aż 27 grup zorganizowanych. W sumie szkołę odwiedziło ponad 700 osób. To więcej niż w ubiegłym roku – mówi ppłk Jarosław Wojtyś, szef Wydziału Wychowawczego. – W większości byli to licealiści zainteresowani studiami w naszej uczelni – dodaje ppłk Wojtyś.
Uczelnia przygotowała sporo atrakcji. Goście zaczynali dzień w szkole od wizyty u kontrolerów lotu. – Dokładnie w pracowni Symulatora Kontroli Lotniska. Studenci cywilni i wojskowi uczą się zarządzania ruchem podczas podejścia do lotniska i prowadzenia do precyzyjnego lądowania. Ćwiczenie odbywa się w ciągłym stresie, w reakcji z pilotem – mówi asystent Dariusz Kołodziejski, szef techniczny symulatora.
Warto dodać, że symulator jest oparty o plan rzeczywistego lotniska. Wzorem były podpoznańskie Krzesiny. Ale to nie koniec. Sytuacje ćwiczebne symulują piloci siedzący w innymi pomieszczeniu. – W ten sposób studenci reagują w sytuacjach do maksimum zbliżonych do realnych – dodaje asystent. Warto zaznaczyć, że wykwalifikowany, cywilny kontroler lotów zarabia do 10 tys. złotych miesięcznie.
Piętro niżej czekały symulatory lotów. Podchorążowie, mimo dnia otwartego, ćwiczyli na dobre. – Podobała mi się iskra i symulatory helikoptera. Bardzo ciekawe doświadczenie – mówi Bartosz Jarechowicz, który wraz z klasą przyjechał z Tomaszowa Lubelskiego.
Prawdziwy test czekał na młodych ludzi w sali gimnastycznej przygotowania specjalnego. Koła reńskie, żyroskopy i looping – to przyrządy, na których można się było sprawdzić podczas testów.
– Podczas 40 godzin szkolenia specjalistycznego trenujemy odporność na chwilowe przyspieszenia, kształtujemy orientację przestrzenną oraz koordynację wzrokowo ruchową. A co więcej zmniejszamy wrażliwość na chorobę lotniczą – mówi dr Robert Jędrys z katedry WF, trzymający żelazną ręką podopiecznych.
– Taka większą huśtawka, ale daje w kość – powiedział po próbie na loopingu Jakub Moniuszko, który przyjechał z klasą do Dęblina aż z Białegostoku. – Ćwiczenia na tej sali wyciskają ostatnie poty. Warto się przykładać do testów, bo potem mamy żelazną kondycję – dodaje podchorąży Mateusz Kurczewski z III roku Lotnictwa i Kosmonautyki.
Dzień w WSOSP minął szybko. Na gości czekały także prezentacje bezzałogowych statków powietrznych, symulator strzelecki „Śnieżnik”. Niestety, nie działała zapowiadana katapulta. Wojskowi nie zdążyli z jej odbiorem technicznym. Na koniec głodni mogli wejść do kantyny. Obiad dnia, czyli zupa pieczarkowa, filet rybny z ziemniakami i surówką oraz kompot kosztował 14 złotych. Do 31 marca można składać dokumenty na studia wojskowe. Nabór na cywilne kierunki jeszcze się nie rozpoczął.