Ja tych młodych ludzi, którzy zażyli dopalacze, widziałam w gabinecie. One wywołują nieodwracalne zmiany w układzie nerwowym. Sprawiają, że człowiek ma problemy z adaptacją i wypada na społeczny margines – mówiła radna i lekarz Puław Elżbieta Szymańska. W związku z zatruciami po zażyciu dopalaczy oraz nieskuteczną walką z ich sprzedażą, miejscy radni zaapelowali do premier Ewy Kopacz o zaostrzenia prawa.
– Rada Miasta Puławy zwraca się do Prezesa Rady Ministrów z apelem o podjęcie inicjatyw ustawodawczych umożliwiających skuteczną walkę z tzw. dopalaczami. Nasilające się ostatnio przypadki zatruć spowodowanych zażyciem tych niebezpiecznych substancji wywołują wielki niepokój, któremu towarzyszy bezradność i brak możliwości skutecznego działania – napisali samorządowcy z Puław.
Radni nie widzą możliwości skutecznej walki z handlem tym towarem bez kolejnych zmian w prawie. Proponują wprowadzenie pojęcia „analogu strukturalnego środka odurzającego lub substancji psychotropowej”. Domagają się także, by przedsiębiorcy sprzedający dopalacze tracili pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej.
– Musimy się z tym problemem zmierzyć, nie możemy pozostać obojętni – przekonywała radna Szymańska.
Zdaniem radnej puławscy chemicy mogą przygotowywać dopalacze bez trudu, zaopatrując się w potrzebne składniki w lokalnych aptekach. – Mężczyźni w kapturach wchodzą do apteki i kupują wiele różnych preparatów, których sprzedaż nie jest limitowana. Nie możemy z tym nic zrobić.
Tymczasem puławski sanepid otrzymuje coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców o podejrzanych lokalach, gdzie – zdaniem donoszących – mogą być sprzedawane dopalacze.
– Na bieżąco reagujemy na te sygnały. Jak dotąd nie potwierdziliśmy sprzedaży tych środków w żadnym z miejsc, o których nas informowano – informuje Jolanta Gil, z nadzoru sanitarnego puławskiej PSSE.
W Zamościu też walczą
Zamojski sanepid nadal walczy ze sklepem z dopalaczami. Lokal od ponad tygodnia jest zamknięty, co uniemożliwia przeprowadzenie kontroli. – Cały czas monitorujemy sytuację razem z policją. Wysyłamy inspektorów nawet dwa razy dziennie. Po otwarciu przeprowadzimy tam kontrolę i podejmiemy działania w kierunku trwałego zamknięcia tego lokalu, prawdopodobnie go zaplombujemy – mówi Stanisław Jaślikowski, dyrektor PSSE w Zamościu.
– W czerwcu i lipcu mieliśmy osiem przypadków zatruć dopalaczami. Blisko dwa tygodnie temu zatruły się cztery osoby i trafiły do szpitala. Wszystkie wróciły już do domu. Od tej pory nie mieliśmy żadnych nowych przypadków. (kp)