Nałęczowskie gimnazjum nie chce być częścią Zespołu Szkół Zawodowych im. Z. Chmielewskiego.
W gimnazjum jest 9 klas, do których uczęszcza 216 uczniów. Uczą się w osobnym budynku, ale korzystają ze wspólnej sali gimnastycznej.
- Zdecydowaliśmy się walczyć o własną szkołę. Mam nadzieję, że radni przychylą się do naszego wniosku - zapowiada Urszula Stefanyszyn, wicedyrektor ds. gimnazjum.
W gimnazjum wszyscy podkreślają, że chcą być autonomiczną placówka i uważają, że dalsze funkcjonowanie w strukturach zespołu szkół nie jest dla nich korzystne.
- Przez dwa lata działaliśmy samodzielnie. Przyznam, że był to świetny okres. Mamy swoje osiągnięcia. Dwie z naszych uczennic wydały swoje książki. Mamy w swoich szeregach laureatów różnych konkursów. To nasze osiągnięcia - mówi dyrektor Stefanyszyn i wysuwa zarzuty. - W zespole szkół nie ma spójnej koncepcji działania. W tej chwili jest 12 klas. Połowa odejdzie w tym roku. Zespół nie prowadzi polityki naboru. Jeśli się nie otrząsną, to przyszłość rysuje się w niezbyt ciekawych kolorach. Poza tym nie chcemy przynależeć do szkolnictwa zawodowego, nie mamy takiego profilu - przedstawia punkt widzenia gimnazjum Urszula Stefanyszyn.
Dyrekcja "Chmielewskiego” ma odmienne zdanie, ale wciąż liczy na rzeczową dyskusję.
- Zespoły tworzy się po to, żeby obniżyć koszty ich funkcjonowania. Dzięki temu można prowadzić jeden plan wychowawczy, a młodzież przechodząc ze szkoły do szkoły ma ułatwioną aklimatyzację. Mamy również strategię na przyszłość. Myślimy między innymi o klasach mundurowych. Liczymy na nawiązanie bliskiej współpracy w policją - odbija argumenty Anna Furtak, od miesiąca dyrektor Zespołu Szkół im. Chmielewskiego.
Decyzje co do przyszłości szkół podejmą dziś nałęczowscy radni. - Komisja Oświaty postawiła przedłożyć wniosek pod głosowanie. Należy przy tym ustalić ile rozdzielenie szkół ma nas kosztować - mówi Urszula Borkowska sekretarz gminy.
Do sprawy wrócimy