Radni gminni zdecydowali o zaktualizowaniu statutów wszystkich sołectw i osiedli. Łatwiej będzie zwołać wiejskie zebrania. Czy nowe przepisy zachęcą osiedle w Górze Puławskiej do przemianowania na sołectwo? Przewodniczący zarządu nie mówi „nie”.
Podczas ostatniej sesji radni przyjęli uchwałę, która zmieniła treść statutów wszystkich sołectw i osiedli w gminie Puławy. Jak tłumaczy sekretarz Paweł Kamola, chodzi o dostosowanie ich do wymagań ustawowych. Przy okazji zliberalizowano przepisy dotyczące zwoływania wiejskich zebrań. Zadowolony ze zmian jest m.in. sołtys Klikawy, Artur Mizura.
– Wcześniej było tak, że na takim zebraniu musiało być 10 procent mieszkańców wioski, żeby móc podejmować uchwały. Teraz w przypadku niskiej frekwencji możemy po kwadransie zwołać kolejne zebranie i wtedy wystarczy już tylko 1 procent – tłumaczy sołtys, który uważa, że nowy statut to krok w dobrą stronę.
Nie wszyscy sołtysi są jednak tego samego zdania. Niektórzy z nich narzekają, że w procesie decydowania o tym, jakie brzmienie będą miały te dokumenty, nie uczestniczyli. – Szczerze mówiąc nie znam treści tego statutu, bo nawet nie otrzymałam go do wglądu. Został on tam tylko odczytany – mówi Jolanta Makuch, sołtys Góry Puławskiej.
Ta ostatnia miejscowość, dzięki uchwale rady gminy dotyczącej aktualizacji statutów, miała świetną okazję do tego, by wzorem Gołębia utworzyć dodatkowe sołectwo (zamiast osiedla). Dzięki temu wioska otrzymywałaby niemal dwa razy więcej środków z funduszu sołeckiego, niż do tej pory. Tak się jednak nie stało.
– Proponowaliśmy im to, ale rada osiedla w Górze nie była tym zainteresowana. Tracą na tym, ale to była ich decyzja – tłumaczy sekretarz Kamola.
O zdanie w tej sprawie pytaliśmy także Tomasza Mizaka, członka rady osiedla w Górze Puławskiej. – Ja jestem zdania, że powinniśmy zostać sołectwem i korzystać z funduszu, ale podczas głosowania przeważyła opcja, by niczego nie zmieniać – przyznaje.
– Tak zdecydowała większość, trudno powiedzieć, dlaczego. Być może to sprawa prestiżowa, bo mieszkaniec osiedla brzmi trochę lepiej, niż sołectwa – próbuje wyjaśnić Grzegorz Urbanek, członek zarządu osiedla w tej nadwiślańskiej miejscowości.
Antoni Pawłowicz, przewodniczący zarządu osiedla, jest innego zdania. – Moim zdaniem fundusze sołeckie to rozdrabnianie budżetu, a my radzimy sobie z inwestycjami i bez tego, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Przemyślimy to – podsumowuje.