Zapowiadane przez nowego dyrektora puławskiego SP ZOZ zmiany wchodzą w życie. Obsada karetki pogotowia obsługującej gminę Kazimierz Dolny zmalała do dwóch osób. Przeciwko tym zmianom opowiedziało się około 13 tysięcy mieszkańców.
Od połowy grudnia w karetce obsługującej Kazimierz Dolny i okolice jeździ tylko dwóch ratowników, z których jeden jest kierowcą. To część reformy puławskiego pogotowia polegającej na znacznym ograniczeniu ilości etatów oraz element „programu naprawczego”, który został zaakceptowany przez zarząd i radę powiatu. Władze wyraziły zgodę na ten ruch wbrew woli mieszkańców, którzy swoimi podpisami wyrazili sprzeciw wobec zwolnień w pogotowiu.
– Redukcja obsady karetki to dla nas smutna informacja. Rada zademonstrowała, że nie liczy się z protestem wyrażonym w petycji podpisanej przez prawie 13 tysięcy mieszkańców powiatu. Rządząca koalicja PSL-PiS za nic miała sobie wolę tak licznej grupy i bezpieczeństwo obywateli – mówi Marcin Pisula, radny PO.
Według przeciwników ograniczania załogi karetek podstawowych z trzech do dwóch osób, wpłynie to na ich skuteczność, a w konsekwencji odbije się na bezpieczeństwie mieszkańców.
– Wiadomo, że zmniejszenie ilości ratowników nie będzie obojętne. Możemy przyjąć, że w większości przypadków nie będzie miało to znaczenia, ale z pewnością przydarzą się także te, w których brak jednej pary rąk może okazać się decydujący – mówi Krzysztof Wawer, zastępca burmistrza Kazimierza. – Na pewno będziemy starali się apelować do władz powiatu o uwzględnienie specyfiki naszego miasta, które w trakcie sezonu odwiedza kilkaset tysięcy turystów. Nie chodzi więc tylko o nasze bezpieczeństwo, ale o zdrowie i życie tych wszystkich ludzi – dodaje.
Dyrektor SPZOZ Piotr Rybak zapewnia, że pacjentom nic nie grozi, a dwójka ratowników od dawna świetnie sobie radzi np. w Chełmie.