Mieszkańcy kilku bloków przy ul. Romów skarżą się na trudne sąsiedztwo, wandalizm, wyzwiska ze strony mniejszości romskiej oraz nierówne traktowanie przez instytucje publiczne. Romowie też mają pretensje do Polaków. O rasizm i agresję.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Według grupy osób mieszkających przy ul. Romów i Norblina, Romowie w ostatnim tygodniu okładali pięściami obłożony styropianem blok. Faktycznie, na niższej części ścian widać ślady pięści, a kawałki połamanego styropianu są rozsiane w promieniu kilkudziesięciu metrów od budynku.
Henryk Szczepański o tej sprawie poinformował lokalne media. W piątek po południu na miejscu była już telewizja i prasa. Polacy skarżyli się nie tylko na tę dewastację. Przekonują, że Romowie to trudni sąsiedzi, z którymi nie da się zintegrować. Sypią przykładami agresywnych zachowań i przyznają, że boją się zemsty.
– Wiemy, że teraz nie będziemy mieli życia. Będą się na nas mścić, na naszych dzieciach, samochodach, szybach – mówi jedna z mieszkanek.
Wśród Polaków rośnie bunt i poczucie niesprawiedliwości. Sąsiadujący z Romami Puławianie najczęściej poruszają temat pieniędzy. Nie kryją swojej frustracji z powodu nadopiekuńczego w stosunku do Romów systemu pomocy socjalnej.
– My musimy pracować, żeby jeść. Oni mają to za darmo. Biorą z MOPS-u po 2 tys. zł i kupują wszystko z najwyższej półki. Ja haruję i mam tylko 1200 – mówi jedna z pań.
Kobiety mówią, że ich dzieci są przez swoich romskich rówieśników bite i poniżane, a nauczyciele na przedstawicieli mniejszości narodowej patrzą łaskawszym okiem.
O zdanie na temat lokalnego konfliktu zapytaliśmy Romów, którzy z własnej inicjatywy dołączyli do burzliwej dyskusji.
– Żadnych konfliktów z nikim nie mamy. Każdy żyje po swojemu. Piszą o nas gazety, mówią w telewizji, a tak naprawdę nikt nam niczego nie udowodnił. Trzeba kogoś złapać za rękę, żeby stawiać zarzuty – tłumaczy jeden z Romów.
Jak przekonują, społeczność romska jest spokojna i nie wywołuje żadnych waśni. W odróżnieniu od Polaków.
– Do nich cały czas przyjeżdża policja, Biją, piją, krzyczą. My jak pijemy to w domu i po cichu. Taka jest nasza kultura – tłumaczy inny. Jak zapewnia, u nich policja właściwie nigdy nie interweniuje.
– Są tu codziennie, ale nawet nie wychodzą z samochodu. Przyjadą i pojadą. Gdyby była interwencja to wzięliby kogoś na komendę – tłumaczy jeden z Romów.
Najwięcej pretensji mają do Henryka Szczepańskiego, który ich zdaniem sam powinien przyjść i spokojnie porozmawiać ze „starszyzną” np. na temat wandalizmu na osiedlu. – Niech wskaże, które to dziecko zrobiło wtedy starszyzna przyjdzie i je skarci – proponują.
Pretensje kierowane w ich stronę to ich zdaniem przykład rasizmu. W to, że Polacy się ich boją, nie wierzą.
– To my powinniśmy się ich bać. Nas jest garstka, a ich jest całe osiedle – mówią.
Na koniec spotkania strona romska zadeklarowała otwartość na rozmowę z polskimi mieszkańcami odnośnie wszelkich nieporozumień.