Przegrany kandydat do sejmiku sprzątał swoje plakaty wyborcze korzystając z mikrobusu. Mikrobus należy do Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Psychicznego, a kandydat jest... we władzach stowarzyszenia. Prezes zaprzecza, ale są świadkowie. Na korzyść kandydata działa policyjny monitoring, który nie działa!
Świadkiem zdejmowania plakatów był przypadkowy mieszkaniec.
- Przechodziłem ok. godz. 22 przez plac obok pomnika Jana Pawła II. Moją ciekawość wzbudził bordowy mikrobus z logo PFRON, z którego wysiadły dwie osoby i zajęły się zdejmowaniem plakatów wyborczych pana Bernasia. Pomyślałem, że to dziwne, iż akurat ten samochód jest wykorzystywany do takich prac porządkowych - opowiada świadek zdarzenia (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Charakterystyczny samochód, o który chodzi należy do Puławskiego Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Psychicznego, którego wiceprezesem jest Bernaś.
- Plakaty zdejmowały osoby, które jeździły samochodem moim i mojej koleżanki. Nie korzystaliśmy z tego mikrobusa - zaprzecza Krzysztof Bernaś.
Auto zostało kupione przez stowarzyszenie głównie za pieniądze Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Stąd też logo funduszu na samochodzie. - Mieliśmy taką sytuację w Rejowcu, że samochód przez nas sfinansowany był wykorzystywany do prywatnych przejazdów. Dlatego zainteresuję się sprawą i poproszę władze stowarzyszenia o wyjaśnienia - zapowiada Eugeniusz Ulewicz, dyrektor lubelskiego oddziału PFRON.