Dyrektor puławskiego szpitala chce, żeby jego lekarze pracowali tylko w szpitalu. Jak ich przekona, by przestali dorabiać w prywatnych gabinetach? Pieniędzmi.
– Dlatego chcemy to uporządkować – deklaruje Waldemar Gardias, zastępca dyrektora ds. medycznych w puławskim SPZOZ. – Lekarze, którzy zdobywają autorytet u nas, pracują także w prywatnych gabinetach. Tym samym, własnymi rękami, pomagamy firmom zewnętrznym. A one odbierają nam pieniądze z kontraktu z NFZ. Będziemy o nie walczyli. Dyrektor mówi też o wprowadzeniu motywacyjnego systemu płac. Bo jeśli lekarz ma pracować tylko w szpitalu, to musi więcej zarabiać.
Co na to lekarze? – Jeśli będę zarabiał tyle co teraz, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym pracował tylko w puławskim szpitalu – mówi Franciszek Monies, ordynator oddziału kardiologii, który pracuje także w największym prywatnym gabinecie w mieście.
Mniej pozytywnie o całym pomyśle wypowiada się Okręgowa Rada Lekarska. – Myślę, że to zamach na wolność lekarzy. Prowadzenie praktyki prywatnej jest zgodne z prawem, dlatego dyrektor nie może mówić lekarzowi, co ma robić po godzinach – komentuje Maria Dura, sekretarz ORL w Lublinie.
Co stanie się z lekarzami, którzy nie zgodzą się wyłącznie na pracę w jednym miejscu? – To nie jest przesądzone. Dopiero rozpoczęliśmy konsultacje w tej sprawie – mówi dyrektor Gardias.