Na ławie oskarżonych zasiądą dwaj chirurdzy, a oskarżać ich będzie córka operowanej kobiety. To jedyny w naszym regionie proces wytoczony lekarzom przez rodzinę zmarłej pacjentki.
Starsza kobieta była operowana latem 2010 roku w niepublicznym ZOZ w powiecie puławskim. Chirurg miał usunąć pęcherzyk żółciowy. Podczas zabiegu doszło do silnego krwotoku, którego nie udało się zatamować. Pacjentka została przewieziona do szpitala w Rykach. Tam przeszła kolejną operację, ale wkrótce zmarła.
W akcie oskarżenia wymienieni są dwaj lekarze, którzy operowali kobietę. Zarzut to nieumyślne spowodowanie śmierci pacjentki i niewłaściwe przeprowadzenie zabiegów. Pierwszy z lekarzy miał podczas usuwania pęcherzyka żółciowego pobrać wycinek wątroby, w skutek czego wystąpił krwotok, a drugi nieskutecznie go tamować. Obydwaj też oskarżeni są o to, że podjęli błędną decyzję o przewiezieniu pacjentki do Ryk zamiast do szpitala w Lublinie.
Postępowanie chirurgów oceniali już biegli powołani przez prokuraturę. Ocenili, że działania lekarzy nie były wadliwe, ale doszli do wniosku, że szerszy zespół specjalistów miałby większe możliwości powstrzymania krwawienia. W oparciu o taką opinię prokuratura umorzyła śledztwo, ale sąd uchylił tę decyzję . Kazał wyjaśnić, dlaczego pacjentka trafiła do szpitala w Rykach, a nie w Lublinie. Druga, ostateczna już decyzja prokuratury, zakończyła śledztwo umorzeniem.
Proces lekarzy ma się rozpocząć pod koniec marca. – Akt oskarżenia wniesiony przez oskarżyciela posiłkowego traktowany jest jak każdy inny – tłumaczy Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Sąd kieruje go na rozprawę i przeprowadza przewód dowodowy.