We wtorek ukończona została budowa 55-metrowego masztu telekomunikacyjnego na prywatnej działce za kościołem na osiedlu Włostowice. Inwestycja doszła do skutku mimo sprzeciwu ze strony grupy mieszkańców Puław, społeczników oraz rady miejskiej.
O budowę masztu na Włostowicach starała się spółka Towerlink Polska. Firma wydzierżawiła fragment prywatnej działki i uzyskała zgodę na budowę wieży telefonii komórkowej.
Kontrowersje wśród mieszkańców i właścicieli sąsiednich działek, wzbudził fakt, że większość z nich o budowie nie została poinformowana. Z kolei osoby, które otrzymały pisma ze starostwa poczuły się wprowadzone w błąd nazwą inwestycji, którą spółka, a za nimi powiatowi urzędnicy, określili jako „instalację radiokomunikacyjną BT14582 Puławy Mokradki”.
Osiedle Mokradki od ich działek oddalone jest o ponad kilometr, co uspokoiło adresatów, którzy w ustawowym terminie nie złożyli uwag.
Radni za ochroną krajobrazu
Gdy puławianie dowiedzieli się o tym, że kilkadziesiąt metrów od ich domów stanie maszt, zawnioskowali o wstrzymanie wykonania pozwolenia na jego budowę.
O pomoc zwrócili się także do radnych i prezydenta miasta. Podczas ostatniej sesji, pod koniec marca, radni niemal jednomyślnie przyjęli stanowisko wyrażające ich „zdecydowany sprzeciw wobec budowy wieży” argumentując je zbyt niską odległością od kościoła św. Józefa oraz zaburzeniem krajobrazu tej części miasta.
Radni napisali, że oczekują wstrzymania inwestycji i wskazania dla niej innej lokalizacji.
– Jest to poważna sytuacja, która nie powinna się zdarzyć – oceniła Bożena Krygier, przewodnicząca miejskiej rady. Przeciw wieży opowiedziało się również Towarzystwo Przyjaciół Puław, które skrytykowało jej lokalizację, zwłaszcza niewielką (ok. 90 metrów) odległość od wspomnianej świątyni, najstarszego kościoła w mieście.
Zdaniem Waldemara Szałasa, jednego z mieszkańców, którego dom znajduje się najbliżej wydzierżawionej pod instalację działki, taka dominanta to „barbarzyństwo”.
Puławianin zauważył, że na Włostowicach nie brakuje niezabudowanych gruntów położonych dalej od istniejącej zabudowy, które dla inwestora byłyby równie atrakcyjne. Wskazał choćby pola Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa, czy należącą do miasta działkę osadnika i oczyszczalni wód deszczowych.
Starostwo utrzymało decyzję
Sprzeciw radnych i mieszkańców na niewiele się zdał. Kilka godzin przed tym, jak puławscy samorządowcy podnieśli ręce głosując swoje stanowisko, starostwo wydało ważny dokument – odmowę wstrzymania wykonania decyzji udzielającej pozwolenia na budowę wieży.
Jak czytamy w jego uzasadnieniu „nieuznanie właścicieli sąsiednich działek za strony postępowania, (...), zakłócenie swobodnego widoku z okien budynku wnoszącego podanie nie mogą stanowić podstawy do wstrzymania wykonania decyzji”. Zdaniem powiatowych urzędników, byłoby to „sprzeczne z zasadami trwałości decyzji administracyjnej”.
Tuż po świętach, we wtorek 11 kwietnia, na placu budowy pojawił się żuraw, który postawił stalową konstrukcję o wysokości 55 metrów.
Tym samym maszt został ukończony. Nie jest to jednak koniec tej historii.
Broni nie składam
– Wieżę postawili bardzo szybko, w kilka godzin, więc równie szybko mogą ją zdemontować. W przyszłym tygodniu razem z sąsiadką składamy pisma do wojewody. Będziemy skarżyć decyzję starostwa. Jest wiele argumentów za tym, żeby ją uchylić. Mam nadzieję, że tę walkę wygramy – przyznaje Waldemar Szałas.
Jego zdaniem, w trakcie procedury umożliwiającej budowę masztu popełnione zostały błędy, naruszono prawo własności oraz miejscowy plan zagospodarowania.
Ponadto, w jego ocenie, skala oddziaływania urządzeń inwestora na sąsiednie działki jest szersza, niż przyjęli powiatowi urzędnicy. Nasz rozmówca liczy na to, że Urząd Wojewódzki w Lublinie weźmie pod uwagę nie tylko aspekty prawne, ale także jednoznaczną opinię rady miasta oraz wspomnianego towarzystwa.
– Ja broni jeszcze nie składam – zapowiada Waldemar Szałas.