Benjamin K. w niedzielę wielkanocną wziął metalową rurkę, włamał się do domu swoich sąsiadów i pobił kobietę. Napastnik zeznał, że chciał zabić psa. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Mieszkańca Puław czeka badanie przez lekarzy psychiatrów.
Wczoraj Sąd Rejonowy w Puławach zdecydował o tym, że Benjamin K. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Jak informuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, zatrzymany usłyszał sześć zarzutów. – To kilkukrotne kierowanie gróźb karalnych wobec pokrzywdzonej, zniszczenie mienia oraz pobicie z zamiarem doprowadzenia do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – wylicza prokurator, która potwierdza, że puławianina czeka także kolejne badanie przez biegłych lekarzy psychiatrów.
O napadzie na sąsiadkę pisaliśmy we wczorajszym wydaniu gazety. Dziś więcej szczegółów tej sprawy.
38-letni mieszkaniec puławskiego os. Włostowice już kilkukrotnie groził swoim sąsiadom, domagając się, by zamykali w mieszkaniu swojego psa. Przed ich domem potrafił pojawić się nawet przed świtem, przez co sąsiedzi wielokrotnie wzywali na miejsce policję. W niedzielę wielkanocną, gdy na ul. Koźmiana znów pojawił się radiowóz, było już za późno.
Sąsiadka po niespodziewanych „odwiedzinach” Benjamina K. ledwo uszła z życiem. Uzbrojony w metalowa rurkę mężczyzna włamał się do jej domu przez drzwi balkonowe. Chciał uderzyć psa, ale gdy kobieta stanęła w jego obronie, brutalnie ją zaatakował. Poszkodowana ma podbite oko, złamaną rękę, sińce na plecach i skaleczenia.
– Jestem przekonany, że gdyby w ostatniej chwili nie udało jej się otworzyć drzwi i wybiec z domu, nasz niezrównoważony psychicznie sąsiad mógłby ją nawet zabić. Ten człowiek jest chory i już dawno powinien zostać wysłany na leczenie – mówi mąż pobitej, który w czasie tego zdarzenia przebywał poza miastem.
Gdy sąsiedzi zobaczyli zakrwawioną kobietę, wezwali policję. W tym czasie Benjamin K. spokojnie wrócił do siebie. Podczas zatrzymania nie stawiał oporu. We wtorek został przesłuchany przez prokuratura, który skierował wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
Na pytanie, dlaczego chciał zabić psa, odpowiedział, że ten mu „przeszkadzał”. Przyznał się do usiłowania zabójstwa czworonoga. Zaprzeczył jednocześnie, jakoby celem jego bezprawnego wtargnięcia do sąsiadów było wyrządzenie krzywdy ludziom.
– Ten pies nawet na podwórko nie wychodzi, jak mu może przeszkadzać? – dziwi się właściciel czworonoga.
Dla 38-latka nie było to pierwsze włamanie, ani pierwszy atak. Ostatnie zdarzenie tego rodzaju miało miejsce w grudniu 2016 roku, podczas świąt. Wtedy mężczyzna przez właz w dachu dostał się do domu innych sąsiadów i nożem zadźgał ich kilkunastoletniego psa. Po tamtym wydarzeniu mężczyzna na krótko otrzymał policyjny dozór i zakaz zbliżania się do właścicieli zabitego czworonoga. Gdy jednak biegli uznali, że Benjamin K. nie stwarza już żadnego zagrożenia, prokuratorskie postępowanie zostało umorzone.