38-letni mieszkaniec Puław w drugi dzień świąt zakradł się do sąsiadów z nożem w ręku i na miejscu bestialsko zabił im psa, 18-letniego kundla. Jak tłumaczył, zrobił to, bo ten zbyt głośno szczekał.
Sprawcy grozi do 3 lat więzienia. Na razie dostał policyjny dozór i skierowania na badania.
To już kolejne zdarzenie dotyczące przemocy wobec zwierząt na puławskim osiedlu Włostowice. Niedawno opisywaliśmy przypadek mężczyzny, który wyrzucił swojego psa przez okno. Do kolejnego zdarzenia tego rodzaju doszło 26 grudnia, w drugi dzień świąt.
Benjamin K. bezrobotny, mieszkający z rodzicami mężczyzna słysząc szczekanie kundla swoich sąsiadów za ścianą, poszedł do kuchni, wziął nóż, wyszedł na strych, a następnie na dach. Stamtąd dostał się na dach bliźniaczego domu sąsiadów, otworzył niezabezpieczony właz i dostał się do mieszkania. Bez trudu chwycił 18-letniego psa i zadał mu kilka ciosów nożem, zabijając go na miejscu, po czym spokojnie wyszedł z domu i wrócił do siebie. Zauważyła go właścicielka kundla, która zawiadomiła policję. Mężczyzna nie stawiał oporu.
- Przyznał się do winy. Tłumaczył, że przeszkadzało mu szczekanie. W chwili popełnienia przestępstwa był trzeźwy. Za zabójstwo psa ze szczególnym okrucieństem oraz naruszenie miru domowego grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności - mówi prokurator Katarzyna Abramowicz-Piłat.
Benjamin K. to 38-latek, który w ciągu dwóch ostatnich lat nie pracował. Dotychczas nie był karany. W związku z czynem, którego się dopuścił, mężczyznę czekają badania psychiatryczne. Zdaniem śledczych, zabójca nie stanowi zagrożenia dla ludzi, ale na wszelki wypadek otrzymał policyjny dozór. Dwa razy w tygodniu będzie musiał meldować się na puławskiej komendzie policji. Ponadto otrzymał zakaz zbliżania się do swoich sąsiadów.