Dwa dni wystarczyły, by uzbierać cztery tysiące podpisów w obronie szkoły. Uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół nr 3 w Puławach,
Na bramie wejściowej i ścianie frontowej szkoły zawisły transparenty. Tuż obok uczniowie wystawili namiot, w którym zbierają podpisy popierające ich protest przeciwko likwidacji szkoły. Z magnetofonu sączy się... marsz pogrzebowy.
Całe Puławy zostały oklejone klepsydrami z nazwą szkoły. W środę nauczyciele, uczniowie i ich rodzice planują przejście ulicami Puław. Protestujący zaniosą radnym powiatowym zbierane cały czas listy poparcia. W kościele garnizonowym w Puławach odprawiono mszę w intencji ratowania szkoły.
Cała akcja rozpoczęła się kilka dni temu. Okazało się, wówczas, że przyszłość zespołu szkół jest niepewna.
Budynek "szpulek” nie należy do organu prowadzącego, którym jest starosta puławski. Do tej pory szkoła wynajmowała go od Związku Lustracyjnego Spółdzielni Pracy. Organizacja postanowiła go sprzedać, ale nie za cenę oferowaną przez starostę. Przedstawiciele właściciela nieruchomości twierdzili, że dostali lepszą ofertę. Gdyby tak się stało, 600 uczniów od września straciłoby miejsce nauki. Przez najbliższe dwa lata musieliby chodzić do innych szkół prowadzonych przez powiat.
- W ubiegłym roku dla naszych uczniów kupiliśmy sprzęt za ok. 200 tys. złotych. I teraz to wszystko poszłoby na marne - rozkłada ręce Marek Matyjanka, dyrektor "szpulek”.
Na szczęście, pojawiło się światełko w tunelu. - Naszym celem jest utrzymanie w tym miejscu szkoły. I już dogadaliśmy się ze starostą. Inne podmioty nie uczestniczą już w negocjacjach - zapowiedział Jacek Paszkowski, prezes ZLSP.
Dlatego ostateczna decyzja będzie należała w środę do radnych powiatowych. Muszą się zgodzić na to, żeby starosta wydał 2,5 mln zł na budynek "szpulek”, bo na taką sumę zgodziły się ostatecznie obie strony. - Mam tylko nadzieję, że tym razem związek dotrzyma słowa i zgodzi się na sprzedaż - mówi Sławomir Kamiński, starosta puławski.