Mostostal Puławy od dwóch lat walczy o 6 mln zł za wykończenie okazałego toru kolarskiego w Pruszkowie. Polski Związek Kolarski nie płaci, a Ministerstwo Sportu rozkłada ręce.
Ale biznes to nie tylko nagrody. Puławska firma wybudowała w 2008 roku tor kolarski BGŻ Arena w podwarszawskim Pruszkowie. 250-metrowy tor pokrywa drewno z sosny syberyjskiej, trybuny mieszczą 1800 widzów, a dla kolejnych 1500 można dostawić miejsca. Inwestycja kosztowała 90 mln zł.
Później Mostostal w ramach dodatkowych robót przystosował obiekt do wymogów Międzynarodowej Federacji Kolarskiej. I na zapłatę za te prace firma nie może się doczekać. Chodzi o 5,3 mln zł plus odsetki – w sumie 6 mln zł na koniec 2010 r.
– To dość poważna kwota dla naszej firmy. Tyle mniej więcej wynosi nasz roczny zysk. Mamy płynność finansową, choć wyrwę w budżecie musimy łatać kredytami – mówi Tadeusz Rybak, prezes Mostostalu Puławy.
Puławska firma ma dla PZKol sądowy nakaz zapłaty, wygrała też sprawę o unieważnienie umowy, ale związek się odwołał. Procesy trwają od dwóch lat. Rok temu, tuż przed podpisaniem ugody, zmieniły się władze związku. Odszedł znany przed laty kolarz Ryszard Szurkowski i nic z ugody nie wyszło.
– Mostostal wynegocjował ugodę z moim poprzednikiem Ryszardem Szurkowskim. Uznałem, że nie mogę jej podpisać. Przewiduje odsetki, które w przypadku ugody nie powinny być naliczane. Podpisując terminarz spłat, poświadczyłbym nieprawdę, bo nie mam pieniędzy na spłatę – tłumaczy Wacław Skarul, obecny prezes PZKol. – Mostostal stawia mnie pod ścianą i nie daje innej propozycji.
Prezes Rybak o sprawie rozmawiał z minister sportu Joanną Muchą. Ta odesłała go do wiceministra, a ten stwierdził, że resort nie jest stroną w sporze, bo PZKol jest samorządny, choć dostaje pieniądze z kasy państwa. Zadaliśmy ministerstwu pytania dotyczące tej sprawy w piątek. Na razie nie dostaliśmy odpowiedzi.