Lincoln continental, ford mustang, caddilac eldorado, ford A, zabytkowe volvo, a także bardziej swojskie maluchy, polonezy, duże fiaty, motocykle, a nawet ciągnik ursus z 1948 roku - to tylko część z ponad 250 pojazdów, jakie wzięły udział w dzisiejszej puławskiej wystawie klasycznej w Puławach.
Miłośnicy starych samochodów i motocykli licznie stawili się na placu targowym przy ul. Dęblińskiej, gdzie już po raz trzeci zorganizowano Spotkanie Klasycznej Motoryzacji. Impreza tworzona przez Classic Club Puławy we współpracy z Urzędem Miasta przyciągnęła setki fanów nie tylko czterech kółek.
Odwiedzający to wydarzenie mieli okazję obejrzeć z bliska unikatowe, oryginalne egzemplarze pojazdów, które znali z amerykańskich filmów lub czasów swojej młodości. Nie brakowało amerykańskich krążowników szos, europejskich hot hatchów z dawnych lat, jak również zadbanych polonezów, małych i dużych fiatów, czy radzieckich wołg.
Zainteresowanych motocyklami przyciągały stare junaki, czy egzemplarze takich marek jak WSK, WFM, MZ, Romet, Simson, Jawa i wiele innych. Na placu pojawiły się też zabytkowe ciężarówki (star), dostawczaki (żuk), i auta terenowe (jeep wrangler, UAZ). Na jego drugim końcu zaparkował jeden z najstarszych ciągników w kraju - ursus C-45 z roku 1948, czyli początków produkcji.
Puchar za pierwsze miejsce w kategorii "samochody" powędrował do Pawła Radomyskiego z Łukowa, który przyjechał do Puław swoim fordem mustangiem wersji coupe z 1967 roku. Auto z pięciolitrowym silnikiem i mocy prawie 300 KM, wyglądało tak, jakby niedawno opuściło fabrykę.
- Zainwestowałem w nie około 150 tysięcy złotych. Sam serwis silnika wyniósł prawie 20 tysięcy. Samochód jest zrobiony dla frajdy, do miłego spędzania czasu i rekreacyjnej jazdy - mówi właściciel, który na zlocie pojawił się po raz pierwszy. - Sąsiad kupił dużego fiata, a kolega ma caddilaca, więc zaczęliśmy razem jeździć. To moja pierwsza nagroda - dodaje.
Przy Dęblińskiej pojawiło się też kilka wołg i rumuńska dacia. Właścicielem tej ostatniej jest puławianin, Maciej Tarczyński. - Samochód jest z 1973 roku. Poprzednia właścicielka kupiła go za talon z pracy w kopalni, a jeździła nim raz w roku nad morze, stąd tylko 38 tys. kilometrów przebiegu - opowiada nasz rozmówca.
Tegoroczny zlot pobił rekord, jeśli chodzi o zainteresowanie i frekwencję.
- Impreza przerosła nasze oczekiwania. Zaplanowaliśmy 200 numerów dla uczestników, a te skończyły nam się już o godz. 11. Myślę, że łącznie na placu pojawiło się dzisiaj ponad 250 pojazdów. Najwięcej w historii naszych spotkań. W przyszłym roku zajmiemy pewnie cały plac - mówi Paweł Reszka, prezes Classic Club Puławy, organizator spotkania.
- Cieszy także to, że rośnie różnorodność pojazdów. Ich właściciele przyjeżdżają do nas z różnych miast, w tym Warszawy, Lublina i Radomia. Myślę, że to fajna impreza, na którą można wybrać się z całą rodziną - dodaje, zapraszając wszystkich puławian na kolejne spotkanie już za rok.