Honorata Mielniczenko, dyrektor oddziału Muzeum Nadwiślańskiego w Janowcu straciła stanowisko. - To kolejna odsłona konfliktu między pracownikami a dyrekcją, który trwa w muzeum już kilka miesięcy - uważa i zapowiada, że odwoła się do sądu pracy.
Jak relacjonuje, powody jej zwolnienia to m.in. bojkotowanie imprez, w tym festiwalu techno, który odbył się w ubiegłym roku na zamku w Janowcu i brak inicjatyw. Chodziło też o naruszanie wizerunku Muzeum Nadwiślańskiego.
- Powody są dla mnie absurdalne - dodaje Mielniczenko.
O konflikcie części pracowników z dyrekcją Muzeum Nadwiślańskiego pisaliśmy wielokrotnie. Związkowcy domagali się m.in. odwołania swojej szefowej. Zarzucili jej m.in. nieumiejętne zarządzanie, narzucanie koncepcji, które przynoszą straty wizerunkowe i finansowe oraz tworzenie sytuacji konfliktowych i atmosfery zastraszania.
Urząd Marszałkowski odcina się od sprawy. - Marszałek nie może ingerować w kompetencje dyrektora, który może podejmować decyzje o zwolnieniu pracowników i bierze za nie odpowiedzialność - komentuje Beata Górka, rzeczniczka marszałka województwa lubelskiego. - Marszałek został poinformowany o decyzji w sprawie pani Mielniczenko. Nie może jednak oceniać czy powody, dla których została podjęta są słuszne, bo nie jest pracodawcą dla ludzi zatrudnionych w muzeum.
Była dyrektor zapowiada, że odwoła się do sądu pracy. - Na razie gromadzę dokumentację, ale na pewno złożę wniosek do sądu pracy - zapowiada Mielniczenko.