Na prywatnej posesji w Nałęczowie padła sarna. Właściciele działki usłyszeli od urzędników, że truchło mają uprzątnąć i zutylizować na własny koszt. Inspekcja Weterynaryjna jest jednak innego zdania
Około 2 tygodnie temu nałęczowska Straż Miejska poinformowała, że na naszej działce padła sarna i trzeba uprzątnąć truchło – opowiada Marian Hetman, który na co dzień mieszka w sąsiedniej gminie. – Zadzwoniłem do urzędu miasta w Nałęczowie. Tam również usłyszałem, że uprzątnięcie zwłok zwierzęcia nie leży w ich gestii. Taką samą informację otrzymaliśmy też na piśmie.
Pan Marian miał wątpliwości czy tak jest rzeczywiście. Zadzwonił więc również do inspektorów zajmujących się ochroną środowiska.
– W Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie usłyszałem, że jest to obowiązek samorządu, ale zarazem nikt gminie nakazać tego nie może. Teraz już sam nie wiem kogo to jest obowiązek – stwierdza nasz Czytelnik.
Sprawdziliśmy to. – Problem jest skomplikowany – przyznaje lek. wet. Maciej Filipowicz, Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny w Lublinie, kierujący zespołem do spraw pasz i utylizacji. – W zasadzie powinien zająć się tym właściciel posesji, na której leży zwierzę. Z drugiej jednak strony właścicielem dzikich zwierząt jest Skarb Państwa.
W tej konkretnej sytuacji dr Filipowicz wskazuje na gminę. – Do tej sprawy należy podjeść po ludzku, z rozsądkiem, a nie spychologicznie – radzi dr Filipowicz. – Padłą sarną powinna zająć się gmina.
Podobna jest opinia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
– Obowiązek usunięcia i unieszkodliwiania zwłok zwierzyny uregulowany jest w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach i ciąży na gminie, z wyjątkiem zwłok zwierzyny padłej na drogach publicznych, który to obowiązek należy do zarządcy drogi – tłumaczy Maria Zezula z RDOŚ w Lublinie.
Opinii tych nie podzielają jednak władze Nałęczowa. – Opinia RDOŚ odnosi się do bezdomnych zwierząt i jest całkowicie nieadekwatna do zaistniałej sytuacji – komentuje Artur Rumiński, zastępca burmistrza Nałęczowa i wskazuje na inne przepisy: Artykuł 22 ust. 1 ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń u ludzi mówi, że jest to obowiązek właściciela posesji.
Zastępca burmistrza przytacza również opinię dr Agnieszki Jaworowicz-Rudolf z Uniwersytetu Łódzkiego. – Pani dr twierdzi, że gmina nie ma żadnego obowiązku w stosunku do zwierzyny dziko żyjącej – przekonuje.
Inaczej jednak sytuacja wygląda w Lublinie. Zwłoki padłych zwierząt zabierane są na koszt miasta także z prywatnych posesji. – Trzeba zgłosić to do Straży Miejskiej, która zleca zabranie tego zwierzaka – mówi Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta. – Mieszkaniec nie musi ponosić żadnych kosztów – dodaje.
W praktyce takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko. – Od początku roku mieliśmy 142 zgłoszenia o martwych zwierzętach, ale tylko dwa były na działkach prywatnych: jedno zaklinowane w płocie prywatnej posesji, a drugie na działkach – informuje Ryszarda Bańka, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie.
Tymczasem – jak się ostatecznie okazało – problemu już nie ma. – Nasi pracownicy, jak też strażnicy miejscy, byli na miejscu i stwierdzili, że tam nie ma co sprzątać. Żadnej padliny nie ma, jest tylko garstka kości – dodaje Rumiński.