Do drzwi puławian, którzy nie mają ważnej umowy na wywóz śmieci, wkrótce zapukają urzędnicy w asyście Straży Miejskiej. Według szacunków magistratu, nawet 5 proc. właścicieli nieruchomości nie ma podpisanych umów.
Ceny za wywóz nieczystości w Puławach wahają się (w zależności od rozmiaru pojemnika) od 11 do 23 zł. W mieście usługi oferują dwie firmy. – Nie pobierają chyba kolosalnych opłat. Niestety, nie brakuje takich, którzy chcą zaoszczędzić. Co robią ze śmieciami? Podrzucają je tym, którzy płacą – mówią urzędnicy.
Problem z podrzucaniem śmieci jest w Puławach od dawna. Straż Miejska co jakiś czas otrzymuje zgłoszenia o "podrzucaczach”.
– Zdziwiłby się pan, kto w ten sposób oszczędza. Przyłapałem jednego delikwenta. Podjechał wieczorem pod śmietnik na osiedlu Niwa pięknym i drogim samochodem. Podszedłem do niego i powiedziałem, co o tym myślę. Najadł się wstydu – mówi pan Andrzej z puławskiego osiedla Górna Niwa.
– Od początku powstania Straży Miejskiej w Puławach zajmujemy się tematem nielegalnych śmieci. Gdy zaczynaliśmy kontrole, umowami mogło pochwalić się zaledwie 20 proc. właścicieli. Teraz jest znacznie lepiej – ocenia Sławomir Leszczyński, komendant Straży Miejskiej w Puławach.
Przyłapani na podrzucaniu śmieci dostają do wyboru: albo podpiszą umowę z dowolną firmą, albo będą płacić mandaty. A te sięgają nawet 500 zł.
– Perspektywa wysokich kar mobilizuje. Z reguły już pierwsza wizyta pracowników ochrony środowiska w asyście strażników przynosi efekt. Uprzedzamy, że przyjdziemy powtórnie sprawdzić, czy umowa została zawarta. W gospodarstwach indywidualnych sytuacja wygląda coraz lepiej. Zdarzają się przypadki w domach zamieszkanych przez osoby schorowane lub samotne. Wtedy staramy się zainteresować ich sprawą MOPS – tłumaczy Leszczyński.