Pracownicy miejskich spółek oflagowali wczoraj siedziby swoich przedsiębiorstw. Wszyscy obawiają się utraty pracy. Jutro spotkają się w tej sprawie z wiceprezydentem Puław.
Wczoraj na ulice miasta wszystkie śmieciarki wyjechały oflagowane. Na dyspozytorni Zakładu Usług Komunalnych pojawił się z kolei transparent z napisem „Akcja protestacyjna”. O co walczą związkowcy?
– Chcemy wciąż wywozić odpady z miasta. Tymczasem słyszymy o różnych pomysłach na restrukturyzację spółek miejskich. Jednym z nich jest zmiana podmiotu, który miałby odbierać śmieci z miasta. Jeżeli tak się stanie, 45 osób trafi na bruk – mówi Stanisław Taracha, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w ZUK.
Ale do protestu włączyły się także inne spółki komunalne: MPWiK „Wodociągi Puławskie”, Miejski Zakład Komunikacji, Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i Okręgowe Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. W sumie pracuje w nich kilkaset osób. Wszystkie żądają podwyżek płac.
– Ostatnie mieliśmy dwa i pół roku temu – żali się Wojciech Pochwatka, przewodniczący „Solidarności” z MPWiK.
Jednym z postulatów protestujących jest też zagwarantowanie, że nie stracą pracy. – Obawiamy się, że miasto próbując rozwiązać problemy finansowe, może to zrobić kosztem ludzi – dodaje Wojciech Pochwatka.
Jutro w sprawie protestu odbędzie się spotkanie w Urzędzie Miasta. – Pismo, które otrzymałem od związków zawodowych nie zawiera żadnych konkretnych postulatów. Dlatego na jutrzejszym spotkaniu postaramy się wyjaśnić wszystkie problemy. Na razie nie wiem, czego dokładnie żądają protestujący – ucina wiceprezydent Adam Gębal.
Akcja protestacyjna na razie będzie polegała wyłącznie na oflagowaniu pojazdów i budynków. Jeżeli rozmowy z prezydentem nie przyniosą efektów, związkowcy zapowiadają strajk ostrzegawczy. – Jeśli będzie potrzeba, to zaczniemy nawet głodówkę – straszy Stanisław Taracha. – Ale nie chcemy, żeby przez nasze problemy ucierpieli mieszkańcy miasta. Dlatego śmieci cały czas będą odbierane – dodaje Taracha. •