Najpierw poznają teorię, potem zaczną latanie. Blisko 70 przyszłych pilotów, kontrolerów i nawigatorów właśnie zaczyna naukę w dęblińskiej Szkole Orląt.
Żołnierskie, bo do tej pory cywile – absolwenci szkół średnich – od dziś stają się żołnierzami. Po przysiędze zaplanowanej na 28 września otrzymają tytuł podchorążego. – A od października, podobnie jak na wszystkich innych uczelniach, zaczną zajęcia – mówi Chojecki.
Żeby dostać się do elitarnej Szkoły Orląt musieli przejść trudne egzaminy, stanęli też przed trójstopniową komisją lekarską. Dostało się tylko 68 najlepszych osób, w tym 6 kobiet. Będą uczyli się na pilotów samolotu odrzutowego, pilotów śmigłowca, kontrolerów ruchu lotniczego i nawigatorów naprowadzania. Co ciekawe, przyjęte kobiety wcale nie pozostaną "na ziemi”. – Większość z nich też będzie latać – zapowiada płk Chojecki.
Najpierw jednak czeka ich 3,5-roczna nauka teorii. Latanie zacznie się dopiero w połowie czwartego roku studiów i potrwa trzy semestry. Wtedy żołnierze trafią już do prawdziwych jednostek. Piloci – do Dęblina i Radomia, a studenci pozostałych specjalności do jednostek w całej Polsce.
Razem z nimi naukę w dęblińskiej szkole rozpoczyna też 10 absolwentów wyższych uczelni technicznych. Przez 24 miesiące będą uczyć się w studium oficerskim. – Większość z nich ma już doświadczenie lotnicze – podkreśla Chojecki. Po studium oni także będą latać. – W tym dwie przyjęte właśnie kobiety – dodaje podpułkownik. – Będą się szkoliły na pilotów śmigłowców.
Ważne jest to, że zarówno na kończących studium, jak i 5-letnie studia w Szkole Orląt, praca już czeka. – Wojsko zapewnia stabilność w tym względzie – mówi płk Chojecki. – Każdy z naszych absolwentów ma zapewnioną pracę.
– Tyle, że nie zawsze blisko domu – dodaje. – W niektórych przypadkach trzeba będzie pożegnać się z Lubelszczyzną i wyprowadzić np. nad morze. Ale to jest wojsko. Jednostki lotnicze są u nas w kilku miejscach w kraju.