Pochodząca z Dęblina Anna Górecka została jedyną w polskim wojsku kobietą, która uczy latać. Właśnie otrzymała uprawnienia do szkolenia na trzecim typie śmigłowca.
Co innego, gdy por. Górecka ma szkolić przyszłych pilotów. – Coś w tym jest – przyznaje z uśmiechem. – Jak zaczynam zajęcia z nową grupą, pierwsza reakcja to zwykle: "O Boże, baba!”. Dopiero potem, gdy lepiej się poznajemy, ta reakcja jest zupełnie inna. Słyszę: "ćwiczenia były bardzo fajne, dziękujemy”.
Górecka ma na to swoją metodę. – Zawsze staram się mieć z podchorążymi dobry kontakt. Ale jak trzeba, potrafię też "opierniczyć”. Metoda kija i marchewki jest najlepsza – tłumaczy.
Sama wychowywała się w wojskowej rodzinie w lotniczym Dęblinie. Jej ojciec, ppłk Andrzej Krajewski – dziś emerytowany pilot, wówczas dyrektor Liceum Lotniczego – często zabierał ją na wojskowe lotnisko. Mama była cywilnym pracownikiem wojska. Oboje odradzali córce karierę wojskową. Nie posłuchała. I, jak mówi dziś, nie żałuje.
– Jak się całe życie mieszka w Dęblinie, widzi przelatujące samoloty, to chyba zostaje to we krwi. Dlatego wybór szkoły był dla mnie oczywisty. Tym bardziej, że zawsze ciągnęło mnie do munduru – wspomina Górecka.
Gdy była w liceum ogólnokształcącym, dowiedziała się, że Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych zaczęła przyjmować kobiety. W 2000 roku zdała egzaminy i jako jedna z 10 dziewczyn rozpoczęła naukę w "Szkole orląt”.
– Zapisałam się na szkolenie dla instruktorów – opowiada. – Była taka możliwość, więc skorzystałam. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że będę pierwszą kobietą-instruktorem w polskim wojsku. Dotarło to do mnie całkiem niedawno.
Po studiach uczyła podchorążych pilotażu na śmigłowcach (głównie na szkolnych Mi-2 i SW-4 Puszczyk) w Dęblinie. Potem trafiła do jednostki w Powidzu, gdzie przygotowuje się młodych pilotów do służby w grupach poszukiwawczo-ratowniczych. Do tej pory przeszkoliła kilkudziesięciu pilotów. Od niedawna ma uprawnienia do nauczania latania na trzecim typie śmigłowca – W-3 Sokół.