O kontroli RIO w puławskim starostwie pisaliśmy tydzień temu. Kontrolerzy zauważyli, że Teresa Kot brała pieniądze za pracę w urzędzie, choć w tym czasie jeździła do Lublina na komisje i obrady Sejmiku Województwa (w latach 2006 – 2010 była radną wojewódzką).
Według kontrolerów, dostała 2231 zł za godziny, których nie przepracowała w starostwie. Sekretarz nie musi jednak zwracać całej tej sumy. – Zaleciliśmy, żeby zostało zwróconych około 700 zł – informuje Jacek Grządka, prezes RIO w Lublinie.
Dlaczego tylko tyle? Teresa Kot tłumaczy, że została obarczona dodatkowymi obowiązkami, które wykonywała po godzinach pracy. Wprowadzała system ISO w urzędzie oraz była redaktorem kwartalnika powiatowego "Tu jest moje miejsce”. Ówczesny starosta zgodził się, żeby zakwestionowane przez RIO pieniądze były rodzajem rekompensaty za tamtą pracę. Kontrolerzy RIO obliczyli, że po odliczeniu nadgodzin, zostaje 673 zł za nieprzepracowane godziny.
Obecny starosta Witold Popiołek zapewnia, że dostosuje się do zaleceń pokontrolnych izby. Teresa Kot też obiecała, że zwróci pieniądze.