We wtorek w Puławach rozpoczął się proces kierowcy, który po pijanemu wjechał w kobietę z dwojgiem dzieci. Krzysztof M. uciekł z miejsca zdarzenia. Dla 2-letniej Natalki wypadek skończył się amputacją nogi
– On jechał za szybko. Uderzył w nas i wpadłam na maskę. Pamiętam huk i przeraźliwy krzyk. Potem widziałam, jak córka leży na poboczu i świadkowie jej pomagają – relacjonowała we wtorek przed Sądem Rejonowym w Puławach mama Natalii. –Kierowca wyszedł z auta. Był pod widocznym wpływem alkoholu. Chwiał się. Po chwili wsiadł, cofnął i uciekł.
Do wypadku doszło w maju, przy ul. Wólka Profecka w Puławach. Pani Małgorzata szła chodnikiem z 2-letnią córką i 6-letnim synem. Wtedy nadjechał srebrny volkswagen bora. Kierowca stracił panowanie nad autem. Wypadł z drogi na chodnik i wjechał w pieszych. Uderzył przy tym w uliczną latarnię, która przygniotła 2-letnią dziewczynkę.
Kierowca nie pomógł rannym.
– Widziałam, jak wyszedł z samochodu, wziął to dziecko i odłożył na trawę. Potem odjechał. Byłam w szoku – zeznała w sądzie 13-letnia Daria, świadek zdarzenia. Inni świadkowie nie zapamiętali, by Krzysztof M. próbował pomóc Natalii.
Pani Małgorzata i jej dzieci zostali przewiezieni do szpitala. Kobieta i jej syn nie odnieśli groźnych dla życia obrażeń. Natalia miała jednak zmiażdżoną nogę i rozerwaną tętnicę udową. Przewieziono ja do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Przeszła dwie operacje, ale lekarzom nie udało się uratować nogi. Musieli przeprowadzić amputację. Dziewczynka spędziła na oddziale kilka tygodni. Cały czas jest rehabilitowana.
– Córka nadal przeżywa ten wypadek. Jak jesteśmy w tamtym miejscu, to naśladuje głos karetki. Syn mówi, że zostanie policjantem – opowiadała przed sądem mama 2-latki.
Zaraz po wypadku policjanci z kilku powiatów rozpoczęli akcję poszukiwania kierowcy. Srebrny volkswagen bora został porzucony w miejscowości Borowina. Mundurowi już po trzech godzinach od zdarzenia dotarli do sprawcy. Okazało się, że to 27-letni Krzysztof M. z Puław. Mężczyzna „wydmuchał” 1,6 promila.
Krzysztof M. mieszkał razem z konkubiną. Wychowywali dwoje małych dzieci. Feralnego dnia mężczyzna zabrał kluczyki do samochodu kobiety bez jej zgody. Pijany wyjechał na ulice Puław i doprowadził do wypadku.
– Przepraszam. Bardzo żałuję tego, co się stało – oświadczył we wtorek przed sądem Krzysztof M. – Sam mam dwoje dzieci i gdybym mógł cofnąć czas, chętnie bym to zrobił. Bardzo panią przepraszam – zwrócił się do matki Natalii.
Krzysztof M. przyznał się do stawianych mu zarzutów. Już podczas śledztwa niczemu nie zaprzeczał. Tłumaczył, że uciekł z miejsca wypadku, bo był w szoku. – Wszystko w sprawie jest jasne – skwitował podczas przesłuchania.
Krzysztofowi M. grozi do 12 lat więzienia. Sprawa wróci na wokandę 24 października.
Rodzice Natalii są w trudnej sytuacji finansowej. Ojciec pracuje dorywczo. Mama oprócz Natalii ma pod opieką jeszcze dwóch 6-letnich bliźniaków. Tuż po wypadku w akcję pomocy rodzinie włączyli się darczyńcy z całego kraju. Zbiórkę na rzecz dziewczynki przeprowadziła fundacja „Po prostu pomagam”.
Odzew na nagłośniony w mediach apel przerósł najśmielsze oczekiwania. Zamiast zakładanych 10 tys. zł zebrano osiem razy większą sumę. Pieniądze przekazało ponad tysiąc darczyńców.