Ratownicy znaleźli noworodka w muszli klozetowej. Dziecko, które przyszło na świat w szóstym miesiącu ciąży, zmarło w szpitalu.
Dziecko urodziło się w szóstym miesiącu ciąży. Prokuratura nie chce jednak ujawnić nawet nazwy gminy, z której pochodzi matka. Kobieta została już przesłuchana w charakterze świadka. To, co stało się w toalecie, znane jest głównie z zeznań jej i jej konkubenta.
Podczas ciąży kobieta nie korzystała z opieki lekarskiej, bo – jak zeznała – przez cały czas czuła się dobrze. 13 lutego poczuła bóle brzucha i skurcze. Jej partner poszedł do sklepu po ciapy i piżamę, które miała zabrać do szpitala. Gdy była w toalecie urodziła chłopczyka. Noworodek wpadł do muszli klozetowej.
Wtedy do mieszkania wrócił konkubent kobiety. To on wezwał pogotowie. Karetka przyjechała już po pięciu minutach. Noworodek wciąż leżał w sedesie. Kobieta tłumaczyła potem, że zostawiła tam dziecko, bo była w szoku i nie wiedziała, co robi.
– Matka dziecka twierdzi, że doszło do przedwczesnego porodu, że nie dokonywała „spędzania” płodu – informuje prokurator Lenard. – Sprawdzamy tę wersję.
W zakładzie medycyny sądowej przeprowadzono już sekcję zwłok noworodka. Prokuratura czeka na jej wyniki. Lekarze poza określeniem przyczyn śmierci dziecka mają odpowiedzieć na pytanie, czy było ono zdolne do samodzielnego życia. Śledczy planują zlecenie badań toksykologicznych – chcą sprawdzić, czy matka dziecka nie zażywała jakichś środków.