W tym tygodniu w ogrodzie przy schronisku dla bezdomnych mężczyzn pojawiły się ule. To pierwsza, w całości charytatywna pasieka w regionie. Pozyskany z niej miód będzie bezpłatnie przekazywany schronisku oraz innym potrzebującym.
Na pomysł budowy charytatywnej pasieki wpadł puławianin, Rafał Szeleźniak, pszczelarz i opiekun pasiek działający na terenie Lubelszczyzny i Mazowsza. - Puławy są idealnym miejscem do hodowli pszczół. W całym mieście jest dużo zieleni, są pola uprawne, rzepak oraz inny rośliny miododajne rosnące choćby na ogródkach działkowych - tłumaczy nasz rozmówca.
Przymiarki do budowy puławskiej pasieki trwały dwa lata. W tym czasie pszczelarzowi udało się pozyskać sponsora, warszawską firmę UPL, która wsparła ten charytatywny projekt. Drewniane ule przy Rybackiej postawiono w tym tygodniu. Jest ich pięć. W każdym z nich znajdują się już pszczele rodziny ze swoimi królowymi. W środku lata pracować będzie w nich łącznie ok. 300 tys. owadów. To, zgodnie z szacunkami pomysłodawcy i opiekuna "Dobrej pasieki w Puławach" pozwoli na zebranie co najmniej stu kilogramów miodu w sezonie.
Miód (wielokwiatowy i rzepakowy) będzie bezpłatnie przekazywany na potrzeby schroniska dla bezdomnych im. św. Brata Alberta, gdzie na co dzień przebywa ok. 40 mężczyzn.
- To wspaniała i szlachetna inicjatywa. Wszyscy bardzo się cieszymy, że w naszym ogrodzie pojawiły się pszczoły. Myślę, że będzie im tu dobrze. Jesteśmy zlokalizowani z dala od centrum, mamy wiele roślin miododajnych. Sądzę, że ta pasieka nikomu nie będzie przeszkadzać - mówi Halina Kowalewska, prezes schroniska.
Placówka, poza wzbogaceniem wydawanych posiłków, będzie mogła oferować słoiki z miodem w formie "cegiełek" osobom zainteresowanym jej finansowym wsparciem. Na takiej samej zasadzie, jak robi z plonami ze swojego ogrodu, gdzie hoduje m.in. arbuzy, paprykę, ogórki i pomidory.
Rafał Szeleźniak chciałby, żeby miejskich pasiek było więcej. Jeśli uda mu się pozyskać odpowiednie środki, chętnie postawiłby w Puławach pasiekę edukacyjną. - Mogłyby z niej korzystać wszystkie szkoły. Uczniowie z bliska oglądaliby pracę pszczół dowiadując się, jak ważna jest ona dla środowiska - mówi miejski pszczelarz, jak sam się określa. Pomóc w realizacji tego marzenia mógłby samorząd, firmy lub puławskie placówki oświatowe.