Próba wymiany starych jałowców na brzozy, które miałyby zdobić alejki cmentarza komunalnego w Puławach, wywołała oburzenie i protest części mieszkańców. Biuro Zieleni Miejskiej zmieniło swoje plany. Teraz interweniujący w tej sprawie skarżą się na zachowanie pani kierownik.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Od wydarzeń, o których mowa, minęło trzy miesiące, ale kolejna odsłona tej historii miała miejsce podczas ostatniej, sierpniowej sesji rady miasta. Wszystko zaczęło się od planu zmiany nowych nasadzeń na cmentarzu komunalnym, które zaprojektowało Biuro Zieleni Miejskiej. W maju na prośbę BZM, Zakład Usług Komunalnych usunął jeden rząd jałowców. Na ich miejsce miały zostać zasadzone brzozy. Taki sam los miał spotkać iglaki po drugiej stronie alejki, ale do tego nie doszło na skutek protestu.
Rodziny zmarłych, które opiekują się ich grobami, nie chciały brzóz. Obawiały się niedogodności związanych ze sprzątaniem spadających liści, pylenia oraz ryzyka związanego z naruszeniem osuwającej się skarpy. Na czele protestujących stanęła Stefania Łukasiewicz, a sojusznikiem grupy mieszkańców został radny Paweł Maj. Ostatecznie plan został zmieniony. Ustalono, że zamiast brzózek będą tuje. Wydawało się, że ten kompromis zakończy spór, ale tak się nie stało. Podczas ostatniej sesji ostro skrytykowana została nieobecna na sali kierownik BZM, Izabela Giedrojć.
– Wizyta u tej pani była jak zły sen. Były próby wyrzucenia mnie za drzwi oraz uderzanie ręką w stół – mówił radny Maj, który domaga się teraz zbadania tej sprawy przez prezydenta.
Słowa radnego potwierdziła Stefania Łukasiewicz oraz inna mieszkanka, które wspólnie z radnym uczestniczyły w tym spotkaniu. – Pani kierownik wołała ochronę, która się nie zjawiła. Na pytanie radnego, gdzie są jego pisma, odpowiedziała, że w niszczarce – relacjonowała.
W sprawie tego burzliwego spotkania wypowiedziała się część radnych. – Powinniśmy pamiętać, że to my jesteśmy dla mieszkańców, a nie mieszkańcy dla nas – mówiła Marzanna Pakuła (PiS).
W obronie krytykowanej urzędniczki stanęła z kolei wiceprezydent Ewa Wójcik, która stwierdziła, że atakowanie nieobecnej jest nieeleganckie.
– Chcę stanąć w obronie dobrego imienia nas wszystkich, stanąć w obronie pracowników. Przeprowadziliśmy badania tej sprawy. Skarga nie znalazła uzasadnienia. Elegancko byłoby, gdyby atakowana pani miała okazję powiedzieć jak było. Szacunek należy się nie tylko mieszkańcom, ale też urzędnikom – przypomniała.
O komentarz poprosiliśmy Izabelę Giedrojć, kierownik BZM, która w urzędzie pojawiła się wczoraj. – Nie będę odnosiła się do plotek dotyczących tematyki obyczajowej. Mogę odnieść się jedynie do kwestii merytorycznych. Fakty są takie, że projektowaliśmy na tym cmentarzu drzewa liściaste, a panie zażyczyły sobie iglastych. I takie będą – ucięła pani kierownik.