Uchwała rady miasta powołująca nowe muzeum miejskie została odrzucona przez wojewodę z powodu błędów w statucie. W poniedziałek na wniosek klubu PiS zwołano sesję nadzwyczajną, by ten błąd naprawić.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Przyjęta podczas październikowej sesji uchwała rady miasta o powołaniu Muzeum Czartoryskich zawierała błędy, których nie zauważyli ani radni, ani prawnicy Urzędu Miasta. Niezgodność załączonego statutu, z tym który wcześniej opiniował minister, wykryli natomiast pracownicy biura Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Czasu na nową uchwałę było mało, bo projekt budżetu miasta, zawierający pozycję dotyczącą finansowania muzeum, musiał być wysłany do zaopiniowania przez Regionalną Izbę Obrachunkową najpóźniej do 15 listopada.
W poniedziałek radni większością głosów unieważnili poprzednią uchwałę, a następnie przyjęli jej nową, poprawioną wersję. Korzystając z okazji, na wniosek radnego Artura Kwapińskiego wprowadzono także poprawkę dotyczącą daty rozpoczęcia działalności muzeum w organizacji, przesuwając ją z początku lutego, na początek stycznia.
– To, co się stało uważam za niepoważne wobec władz wojewódzkich. Cały ten niepotrzebny pośpiech wygląda tak, jakbyśmy sami stawiali się pod ścianą, co osłabia naszą pozycję w trakcie negocjacji dotyczących muzeum. Powstał chaos i zamieszanie, a nadal nie wiadomo, jakiej wysokości będzie czynsz, który przyjdzie nam płacić – krytykował radny Ryszard Stępień (Porozumienie Samorządowe Prawicy Puławskiej).
W roli adwokata zmian wcielił się wiceprezydent Tadeusz Kocoń, który zapewniał, że przyspieszenie daty rozpoczęcia działalności nie osłabi pozycji Puław. Dał również do zrozumienia, że miasto jest finansowo przygotowane do pokrycia kosztów prowadzenia miejskiego muzeum. Zapewnił, że zgodnie z założeniami, roczny koszt funkcjonowania miejskiego muzeum w pierwszym etapie jego działalności (tzn. do zakończenia projektu unijnego, czyli do października 2019 roku) ma nie przekroczyć 550 tys. złotych – czyli tej, która zostanie w budżecie po zaprzestaniu finansowania Muzeum Nadwiślańskiego.
Radny Artur Kwapiński (PiS) w rozmowie z nami wspomniał natomiast o efektach spotkania, które odbyło się 9 listopada w siedzibie IUNG, w którym uczestniczyli przedstawiciele władz miasta, instytutu i Muzeum Nadwiślańskiego. Jak podkreślał, najważniejsze jest to, żeby muzeum w Puławach nie przerwało swojego funkcjonowania. Zdaniem radnego istnieje również szansa na to, że zbiory należące do Fundacji Czartoryskich nie zostaną odesłane do Krakowa. Za zamieszanie wywołane błędami w poprzedniej uchwale Kwapiński obwinia prawników Urząd Miasta. – Ktoś te uchwałę parafował, więc za to odpowiada – powiedział radny Kwapiński.
Podsumowując, nadal nie wiadomo, czy uda się zatrzymać zbiory Fundacji Czartoryskich w Puławach, ani to, czy władze miasta zdołają przekonać fundację do własnej koncepcji finansowania ich wynajmu. Ostatnie rozmowy wskazują natomiast na to, że realne staje się wypowiedzenie umowy pomiędzy IUNG i Muzeum Nadwiślańskim. Miejskie muzuem miałoby w tej sytuacji na dotychczasowych, preferencyjnych warunkach przejąć zarówno pomieszczenia w pałacu, jak i Świątynię Sybilli, Domek Aleksandryjski, czy Dom Gotycki (do jesieni 2019 roku). Po tym czasie, z uwagi na znaczną podwyżkę czynszu, miasto zredukuje ilość wynajmowanej powierzchni. Kluczowym zadaniem na dzisiaj jest zawarcie takiego porozumienia z Muzeum Nadwiślańskim, IUNG i Fundacją, żeby nowe Muzeum Czartoryskich nie zostało pozbawione zbiorów, a jego działalność nie została przerwana nawet na jeden dzień. Tylko wtedy instytut uniknie ryzyka konieczności zwrotu kilkumilionowego dofinansowania do trwającego projektu unijnego, a miasto kosztów ponownego sprowadzania eksponatów z Krakowa.