Wiosną, zgodnie z wolą prezydenta, radni zgodzili się na odstąpienie od organizacji kolejnej edycji budżetu obywatelskiego. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze miały zostać przeznaczone na walkę ze skutkami pandemii. Dzisiaj samorządowcy uważają, że do puławskich konsultacji należy wrócić.
Puławy były pierwszym miastem w województwie lubelskim, które wprowadziło budżet obywatelski. Przez lata jego zasady ewoluowały, a pula pieniędzy przeznaczanych na wykonanie inwestycji, na które zagłosowali mieszkańcy - rosła, dochodząc do 2,2 mln zł rocznie. Mimo trudności z osiąganiem wysokiej frekwencji, czy kontrowersyjnością niektórych obywatelskich pomysłów, puławski samorząd konsekwentnie popierał ideę budżetu dla mieszkańców. Przełom nastąpił dopiero wiosną tego roku, gdy Puławy musiały stawić czoła pandemii koronawirusa.
Na wniosek prezydenta Pawła Maja, rada miasta wyraziła wtedy zgodę na przesunięcie części zadań na rok następny oraz rezygnację z jesiennego wyboru nowych projektów.
W efekcie, zamiast budować skwer przy Ratuszu, wieżę lęgową dla jerzyków na błoniach, czy nowe oświetlenie al. Tysiąclecia - miasto zaoszczędziło 1,3 mln zł, które można było przeznaczyć np. na walkę ze skutkami pandemii: zakup maseczek, czy łagodniejszą politykę podatkową dla mniejszych przedsiębiorców.
Po sześciu miesiącach od uchwały kasującej BO, puławscy radni zaczynają wyrażać obawy o to, czy konsultacje jeszcze wrócą. Impulsem do dyskusji nad ich przyszłością stał się projekt uchwały o rozwiązaniu doraźnej komisji do spraw budżetu obywatelskiego.
– Uważam, że budżet obywatelski to nasz ogromny dorobek. Byliśmy jednym z pierwszych miast w Polsce, które go wprowadziły i cieszymy się z wielu zrealizowanych pomysłów. Czuję się osobiście związana z tym budżetem i smuci mnie, kiedy widzę, że dążymy do rozwiązania komisji, której pozostawienie nic nas nie kosztuje – argumentowała radna Ewa Wójcik.
Podobnego zdania była Halina Jarząbek. Szefowa klubu PiS oceniła, że wiosenna uchwała była sporządzona błędnie, bo jej rzeczywistym skutkiem nie było zamrożenie budżetu obywatelskiego na określony czas (jak sądzili radni), a jego całkowite rozwiązanie. – Głosując tę uchwałę nie mieliśmy takiej świadomości – przyznała radna.
Obawy radnych opozycji próbowali rozwiewać samorządowcy z klubu prezydenckiego.
– Nic złego się nie dzieje. Wiemy, jakie mamy inwestycje w 2021 roku. Gdy będziemy gotowi, powołamy następną komisję i wszystko będzie OK – uspokajał radny Andrzej Kuszyk (N). – Nikt nie rezygnuje z budżetu obywatelskiego. Chcemy, żeby mieszkańcy nadal mogli kreować swoją przestrzeń, ale skoro konsultacji w tym roku nie było, komisja nie może funkcjonować – tłumaczyła wiceprezydent, Beata Kozik.
Zapewnienia gotowości władz do przywrócenia BO w przyszłości nie przekonały opozycji. Na wniosek radnej Ewy Wójcik, punkt dotyczący rozwiązania doraźnej komisji został skreślony z porządku obrad. Zdecydowano również o przygotowaniu projektu uchwały, która określiłaby zasady nowego budżetu obywatelskiego. W domyśle takiego, którego przeprowadzenie zapewni bezpieczeństwo mieszkańców, a jednocześnie nie zdewastuje napiętego budżetu miasta.