Już w 2019 roku liczba mieszkańców Puław po raz pierwszy od lat 80-tych spadnie poniżej 47 tysięcy. To efekt niskiego poziomu dzietności puławian oraz wysokiej ilości zgonów. Społeczeństwa miasta starzeje się. Sytuacji nie poprawia niewielka ilość urodzeń.
Niedawno pisaliśmy o tym, że w puławskim szpitalu w ostatnim roku przyszło na świat wyjątkowo dużo dzieci. Warto sprecyzować, że znaczna część z nich to obywatele okolicznych miejscowości. Nowych mieszkańców miasta Puławy w minionym roku urodziło się jedynie 358. To mniej, niż w 2017 roku (406) i znacznie mniej, niż w roku 2010 (463).
Według danych Wydziału Spraw Obywatelskich puławskiego Ratusza, na koniec grudnia liczba mieszkańców Puław, w rozumieniu osób zameldowanych na pobyt stały, wyniosła jedynie 47012. W ciągu ostatniego roku zmniejszyła się o 370 osób, a licząc od roku 2010, spadła o 2785. Taki ubytek można porównać do sytuacji, w której znika populacja miasteczka wielkości Kazimierza Dolnego.
Niewielka ilość urodzeń wśród mieszkańców Puław łączy się ze stałą, dość wysoką ilością zgonów. To, w połączeniu z ujemnym saldem migracji, powoduje spadek ilości mieszkańców. Ostatnim rokiem, kiedy miasto było pod tym względem "na plusie" był 2010. Od tamtej pory obserwujemy stałą tendencję spadkową. Żeby ją zatrzymać, ilość urodzeń musiałaby skoczyć o 50 procent i utrzymać się na takim poziomie przez kilka lat. Niestety, mimo rządowego programu wsparcia, na razie nic nie wskazuje na to, żeby było to możliwe.
Należy jednak pamiętać, że podane dane statystyczne opierają się na informacjach urzędowych. Z jednej strony, niektórzy zamieszkują w Puławach bez meldunku. Inni z kolei, wyprowadzili się, ale nie zdążyli się wymeldować. System części z nich "nie widzi", a inne błędnie identyfikuje.