Szpital w ramach programu szczepień finansowanych przez miasto chciał kupić drukarkę laserową - denerwuje się prezydent Puław. Krytykuje też opieszałość w przygotowaniu szczepień, na które czeka kilkadziesiąt niemowląt.
- Jedna dawka kosztowała mnie ok. 300 zł. Ale pediatra bardzo zachęcała, dlatego postanowiłam za szczepienie zapłacić - mówi pani Małgorzata z Puław.
Jednak nie każdy musi płacić. Miasto opłaca darmowe szczepienia dla niemowląt z grupy zagrożenia: wcześniaków, dzieci o niskiej wadze urodzeniowej i z wadami rozwojowymi. Od tego roku również dla dzieci z rodzin w trudnej sytuacji finansowej.
Kłopot w tym, że zbliża się lipiec, a tegoroczny program szczepień dopiero rusza. Tymczasem, szczepionkę należy podać jak najwcześniej, najlepiej w ciągu pierwszych 6 miesięcy życia.
- Ok. 50 dzieci czeka na szczepienia - pytała o powody opóźnień radna Halina Jarząbek (PiS) na ostatniej sesji Rady Miasta.
Urzędnicy odpierają jednak zarzuty, że to miasto jest winne opóźnieniom. - Takie urządzenia jak drukarka laserowa nie wydają się potrzebne do szczepień - odpowiedziała jej Ewa Wójcik, wiceprezydent Puław.
Chodzi o drukarkę, która miała zostać wpisana jako element programu szczepień wykupionych przez miasto. Szpital dziwi się tym zarzutom i tłumaczy nieporozumieniem.
- Jej zakup jest potrzebny do drukowania ogromnej ilości ulotek na temat programu profilaktycznego, ale wcale nie szczepień tylko przeciwdziałania otyłości - wyjaśnia Justyna Walecz-Majewska, kierownik działu organizacji i rozliczeń w puławskim szpitalu.
Ale urząd krytykuje też opieszałość szpitala w przedstawieniu programu szczepień. - Trzy, cztery miesiące czekałem na program - grzmiał na sesji prezydent Janusz Grobel.
Pieniądze na zwalczanie pneumokoków znalazły się w uchwalonym pod koniec ub. roku budżecie. Na początku lutego szpital dostał propozycję z urzędu w tej sprawie. Szczegółowy program potrzebny do uruchomienia środków przedstawił jednak dopiero 22 kwietnia.
Szpital tłumaczy, że do kwietnia kończył kłuć te dzieci, których szczepienia zaczęły się w ub. roku. Kolejny miesiąc trwały uzgodnienia i spory m.in. o wspomnianą drukarkę. Wreszcie pod koniec maja urząd podpisał ze szpitalem umowę. Kolejnych kilka tygodni trwał przetarg na zakup szczepionek. Kłucie dzieci rozpocznie się zatem dopiero po 6 miesiącach od rozpoczęcia roku.
- Pan dyrektor powiedział, że programy są dla niego ciężarem - twierdzi prezydent Grobel.
Tym słowom zaprzecza Marian Jedliński, dyrektor puławskiego szpitala. - Nie są dla nas ciężarem. Nie mamy z nich zysku, ale są przecież realizowane dla dobra pacjentów, a to najważniejsze.